Co to ? Tutu i dźwięki

Co to ? Tutu i dźwięki

Zapytacie, kim jest Tutu ? No cóż – Tutu to… po prostu Tutu 😉

Śmieszny stworek z wielkimi oczami i długim ogonem, który powstał w wyobraźni Piotra Karskiego i zmaterializował się na kartach tych książek. Tutu to imię, które powtórzy nawet bardzo małe dziecko, a książki o nim są adresowane właśnie do bardzo małych maluszków. Mają solidne, sztywne kartki i zaokrąglone brzegi oraz rozmiar w sam raz dla małych rączek – napisałam tutaj, kiedy stawiałam na półce Małego Pokoju poprzednie dwie książeczki o nim. „Co to? Tutu i dźwięki” jest trzecią z tej serii. I mam nadzieję, że nie ostatnią 😉

Tym razem wspólnie z Tutu zastanawiamy się nad odgłosami, które słyszymy i nad tym, kto je wydaje ?

Łubu – skrzyp

Co to?

Na pewno znacie taką zabawę – jak robi piesek ? A jak kotek ? A jak… (tu wstawcie sobie dowolne cokolwiek, co może wydawać odgłosy) ? Na pewnym etapie rozwoju mowy dzieci uwielbiają się tak bawić.

Ale piesek ze swoim hau-hau, czy kotek, który robi miau-miau, są dla Tutu (i Piotra Karskiego) zbyt oczywiste. Zgadniecie na przykład – co robi wiu-kap ? A co szszu-kop, albo psi-plum?

Odpowiedzi na te (i inne) pytania znajdziecie na sztywnych kartkach tej książki. W dolnym rogu każdej ze stron znajduje się pytanie, a odpowiedź czeka po przełożeniu kartki.

„Co to? Tutu i dźwięki” to książeczka, która znakomicie nadaje się na przedsenny rytuał. Wspólna zabawa w odgadywanie prowadzi nas bowiem… No właśnie: chrr-fiu

Co to?

Wiecie ??? Jeśli nie, to dowiecie się tego od Tutu 😉

Piotr Karski „Co to? Tutu i dźwięki”, wyd.: Dwie Siostry, Warszawa 2025

Tutu i…

Tutu i…

„Złapię cię ! Tutu i pojazdy” była nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2022 w kategorii: obraz

oraz została wyróżniona Special Mention Bologna Ragazzi Award w kategorii Toddlers !!!

Zapytacie, kim jest Tutu ? No cóż – Tutu to… po prostu Tutu 😉

Śmieszny stworek z wielkimi oczami i długim ogonem, który powstał w wyobraźni Piotra Karskiego i zmaterializował się na kartach tych książek. Tutu to imię, które powtórzy nawet bardzo małe dziecko, a książki o nim adresowane są właśnie do bardzo małych maluszków. Mają solidne, sztywne kartki i zaokrąglone brzegi oraz rozmiar w sam raz dla małych rączek.

Pierwsza z tych książek (zauważona nie tylko w Plebiscycie Lokomotywa, ale także przez jurorów najbardziej prestiżowej w świecie książki dla najmłodszych nagrody Bologna Ragazzi Award) to zwariowana pogoń, którą Tutu odbywa najrozmaitszymi środkami lokomocji. Od hulajnogi do rakiety kosmicznej – można więc określić tę książkę mianem leksykonu pojazdów dla na najmłodszych.

Zapytacie, kogo Tutu gonił i czy w końcu dogonił ? Nie kogo, tylko co – bo to jest pogoń za własnym ogonem 😉 Tak, dogonił, ale była to pogoń długa i obfitująca w akcje których nie powstydziłby się sam Bond. James Bond.

Druga z tych książek ma wymiar, rzec można, egzystencjalny. Tutu staje wobec tytułowego pytania: Kim jesteś ? i próbuje znaleźć na nie odpowiedź porównując się z rozmaitymi zwierzętami. Dochodzi w końcu do wniosku, że jest… po prostu sobą, nikim innym.

Książki o Tutu to świetna propozycja pierwszych lektur malucha. Mają czytelne, nieskomplikowane ilustracje i prostą, ale wciągającą akcja, którą dziecko dość szybko podchwyci i będzie samo dopowiadało to, co znajduje się po drugiej stronie kartki. Obawiam się jedynie tego, że dorośli będą mieli dość Tutu dużo szybciej, niż ma się on szansę znudzić dziecku. Chyba, że pojawi się kolejna książka z jego przygodami… 😉

Piotr Karski „Złapię cię ! Tutu i pojazdy”, wyd.: Dwie Siostry, Warszawa 2022

Piotr Karski „Kim jesteś ? Tutu i zwierzęta”, wyd.: Dwie Siostry, Warszawa 2022

Mika i Wyjec; Mika i Bulgot; Mika i Chłodek

Mika i Wyjec; Mika i Bulgot; Mika i Chłodek

Czyli seria Arcygroźne Domostwory 🙂

„Mika i Bulgot” była nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2022 w kategorii: komiks !!!

Seria Arcygroźne Domostwory adresowana jest do najmłodszych czytelników – takich jak jej bohaterka Mika, która na oko ma jakieś dwa, góra trzy lata. W pierwszej części widzimy ją, jak odkrywa sposób na opuszczenie łóżeczka ze szczebelkami, co staje się początkiem jej pierwszej wielkiej przygody. W swojej tygryskowej piżamce wyrusza samodzielnie eksplorować świat. Jako że każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, ta część świata, od której zaczyna to jej własny dom.

Świat za progiem własnego pokoju jest pełen niespodzianek i dziwnych, arcygroźnych domostworów. Czasem huczą i wsysają wszystko wokół, niekiedy zieją chłodem albo przeżuwają i ciumkają godzinami to, co wpadnie im do paszczy. Warczą, buczą i hurgocą po całym mieszkaniu…

Wszystkie trzy części tego cyklu to komiksy – historie opowiedziane obrazami z niewielką ilością tekstu, a znaczącą jego część stanowią onomatopeje 😉 To nie są typowe książki do czytania dzieciom, natomiast znakomicie nadają się do wspólnego oglądania i rozmawiania o tym, co się w nich dzieje, co robi Mika, a co Domostwory i dlaczego wszystko kończy się tak, jak się kończy.

Nie będę spoilerować, nie ujawnię, kim są tajemniczy: Wyjec, Bulgot i Chłodek, wymyśleni przez Agatę Loth-Ignaciuk, a zwizualizowani przez Berenikę Kołomycką. Myślę, że się sami tego domyślacie 😉

Mika jest dzielną dziewczynką, nieprzypadkowo nosi tygryskowy kombinezon. Napotkawszy podczas swoich wędrówek owe Domostwory, nie ucieka przed nimi do rodziców, tylko dzielnie stawia im czoła. Nie może przecież zostawić przyjaciół: Żaby i Robaka na ich pastwę. I choć Rodzice nie są zachwyceni skutkami tych starć, myślę, że dobrze jej to wróży na przyszłość.

Dobrze rokuje też sposób, w jaki na te przygody reagują właśnie Rodzice. Patrząc z bardziej tradycyjnego punktu widzenia można by uznać te książki za niepedagogiczne, bo nie ma w nich żadnego morału, żadnej nauki do wyniesienia, no i oczywiście żadnej kary 😉

Myślę, że najważniejszą naukę z tych przygód wynoszą właśnie Rodzice Miki. Brzmi ona następująco: żaden hałas towarzyszący dziecięcej zabawie nie brzmi tak groźnie jak cisza. Po cichu dzieci psocą najbardziej 😉

Berenika Kołomycka & Agata Loth-Ignaciuk „Mika i Wyjec”, wyd.: Druganoga, Warszawa 2021

Berenika Kołomycka & Agata Loth-Ignaciuk „Mika i Bulgot”, wyd.: Druganoga, Warszawa 2022

Berenika Kołomycka & Agata Loth-Ignaciuk „Mika i Chłodek”, wyd.: Druganoga, Warszawa 2023

Nieśmiała myszka

Nieśmiała myszka

Książka nominowana i wyróżniona w konkursie Książka Roku 2023 IBBY w kategorii literackiej !!!

Była sobie raz myszka. // Myszka bardzo nieśmiała, // która wciąż się wstydziła // i wszystkiego się bała.

Myszka z tej książki natychmiast skojarzyła mi się z wcześniejszą „Myszką” tej samej autorki*, którą wtedy zwizualizowała nam Dobrosława Rurańska. Tamtą szarpały najrozmaitsze emocje, natomiast ta spętana jest nieśmiałością i lękliwością. Te cechy bardzo utrudniają jej życie…

Była sobie raz myszka, // której łatwo nie było. // Czasem w nocy płakała, // bo coś jej się przyśniło.

Na ogół, kiedy mówimy o takich nieśmiałych dzieciach, skupiamy się na tym, jakie problemy stwarzają one innym. Bo nie chcą leżeć same w ciemnym pokoju i trzeba z nimi siedzieć, aż zasną… Bo płaczą kiedy mają rozstać się z rodzicami i zostać bez nich w obcym miejscu (na przykład – w przedszkolu)… Bo swoją nieśmiałością psują innym dzieciom przedszkolne występy… Dorota Gellner pokazuje nam jednak, że najwięcej problemów z nimi mają… one same.

Czy jest na to sposób ? Na pewno nie jest nim mówienie: nie przesadzaj ! czy weź się w garść ! Wie o tym mały królik – okularnik. Myślę, że te okulary, w które ubrała go na ilustracjach Marianna Oklejak, nie są przypadkowe – pewnie jemu też to życie utrudniało. On potrafi po prostu być z nieśmiałą koleżanką, wspierać ją swoją obecnością i dodawać jej w ten sposób otuchy w trudnych momentach.

W obu tych książkach Dorota Gellner mówi dzieciom bardzo ważną rzecz – że mają prawo do swoich uczuć oraz że mają prawo sobie z nimi nie radzić. Warto, żeby usłyszeli i zrozumieli to także dorośli…

* Jest jeszcze trzecia myszka, tym razem zakochana, ale to jest zupełnie inna historia 😉

Dorota Gellner „Nieśmiała myszka”, ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2023

Dorota Gellner „Myszka”, ilustr.: Dobrosława Rurańska , wyd.: Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2016

To i owo tu i tam

To i owo tu i tam

Jest w tej książce coś takiego, że już zobaczywszy jej wiosenną, radosną i beztroską okładkę, ma się ochotę wziąć ją do ręki i czytać. To, co jest w środku, nie rozczarowuje – także jest radosne i beztroskie. I w dodatku na każdą porę roku !!!

Jej podtytuł – Pierwsza książka małego dziecka – trochę mnie zaskoczył, bo wydawnictwo Bajka ma w swojej ofercie sporo lektur adresowanych do jeszcze młodszych czytelników. Tamto jednak są książeczki – małe i sztywnostronicowe, a „To i owo tu i tam” jest pełnowymiarową KSIĄŻKĄ (dużą i ze lekko tylko usztywnionymi kartkami), trzeba ją więc traktować trochę poważniej. Jednak bez przesady z tą powagą 😉

W parku, w lesie, na ulicy // jest ciekawie, kolorowo, // więc lubimy spacerować // i oglądać to i owo.

I tak sobie spacerując i oglądając, mimochodem poznajemy pory roku, uczymy się liczyć na wiosennych listkach, naśladujemy głosy zwierząt, szykujemy smakowite przekąski i odgadujemy zagadki (a przy ich okazji możemy poczytać sobie razem, bo niektóre słowa zastąpione zostały obrazkami). Od samego rana aż do wieczora – zawsze znajdzie się coś ciekawego 🙂

Cieszę się za każdym razem, kiedy trafiam na nowe wydania wierszy dla dzieci, bo mowa wiązana ma tę zaletę, że i łatwiej się ją czyta na głos (dorosłym), i łatwiej zapamiętuje (dzieciom, ale dorosłym także). A jak wiersz jest naprawdę dobry, to daje się go czytać wiele razy bez znudzenia czytającego 😉 Twórczość Małgorzaty Strzałkowskiej należy właśnie do tej kategorii, a ilustracje Ewy Poklewskiej – Koziełło znakomicie z nią współbrzmią.

– Śpij misiaczku… Nad chmurkami // noc już stuka obcasami, // już zabawy się kończyły – // czas na jutro zebrać siły.

Dziękuję Wydawnictwu Bajka za egzemplarz recenzencki tej książki 🙂

Małgorzata Strzałkowska „To i owo tu i tam. Pierwsza książka małego dziecka”, ilustr.: Ewa Poklewska-Koziełło, wyd.: Bajka, Warszawa 2023

SilverTV – pierwsze książki dla maluszków

SilverTV – pierwsze książki dla maluszków

Odwiedziłam ostatnio po raz kolejny SilverTV – pierwszą interaktywną telewizję 50+, żeby opowiedzieć tam o pierwszych lekturach dla maluchów.

Mówiłam tam o pierwszych książkach – jeszcze bez tekstu albo ze słowami z języka maluszków, takich jak „Wrocławski abecadlik” Ewy i Pawła Pawlaków, o którym pisałam —>>> tutaj

albo „Glili, gili – słówka z ostatniej chwili” Corinne Dreyfuss i Beniamina Chauda (Wydawnictwa Zakamarki) – do obejrzenia na stronie Wydawnictwa —>>> tutaj

Pokazywałam też książki, które służą nie tylko do czytania – serię piosenkową Wydawnictwa Muchomor, o której pisałam —>>> tutaj

i serię Zgadywanki dla maluszka Małgorzaty Strzałkowskiej (Wydawnictwo Bajka) – do obejrzenia na stronie Wydawnictwa —>>> tutaj

Mówiłyśmy także o wierszach dla najmłodszych wydawanych przez Wydawnictwo Bajka w dwóch seriach Bajeczki dla maluszka (do obejrzenia na stronie Wydawnictwa —>>> tutaj)

i Kartonówki dla ciut starszych (do obejrzenia na stronie Wydawnictwa —>>> tutaj) Z tych ostatnich najbardziej lubię „Myszkę” Doroty Gellner, o której pisałam —>>> tutaj

To oczywiście jest tylko malutki wycinek tego, co można dla najmłodszych znaleźć w księgarniach. Warto poszukać takich książek, których czytanie z dzieckiem będzie nam sprawiało przyjemność. Bo to o nią przede wszystkim w tym chodzi !!!

A jak już zaczniecie czytać z dziećmi – koniecznie poszukajcie w swojej okolicy biblioteki, która bierze udział w programie Mała książka – wielki człowiek !!!

Jedzie pociąg z daleka

Jedzie pociąg z daleka

i inne książeczki z piosenkowej serii Wydawnictwa Muchomor. Wpis z 16 czerwca 2008 roku, ale niektóre z nich są nadal do kupienia.

Wspominałam już o nich przy okazji  „Rzepki” Tuwima z ilustracjami Ewy Kozyry – Pawlak , ale uważam, że warte są odrębnej wzmianki.

Pomysł tej serii jest genialny w swojej prostocie – książeczki zawierają piosenki znane powszechnie i śpiewane dzieciom od pokoleń. Zilustrowały je znakomite ilustratorki – przede wszystkim Agnieszka Żelewska.

Z tymi książeczkami można robić różne rzeczy. Można śpiewać – dziecku i razem z dzieckiem. Jeśli ktoś się nie czuje wystarczająco mocny wokalnie – może czytać. Można też je po prostu oglądać z dzieckiem – ilustracje dostarczają wielu tematów do rozmów.

Pierwszą pozycją z tej serii, która wpadła w nasze ręce był „Jedzie pociąg”. Podobnie jak niedawno w „Rzepce” – zachwyciła mnie dbałość o szczegóły i szczególiki. Ach, te łączki z kwiatkami, jabłonka z owocami, dziecko w nosiłkach, papuga w klatce, piłeczka dziecka w wagonie i krzywa szyja gęgającej gęsi (prawda, że widać to gęganie ???), kotek, piesek (i to co robi pod semaforem 😉 )… Z każdym oglądaniem zauważam kolejny smaczek.

Z pozostałych szczególnie upodobałam sobie „Ptaszka z Łobzowa”. Nie wiem – czy bardziej z sentymentu do Krakowa (pięknie narysowanego przez Agnieszkę Żelewską) czy dlatego, że zawsze lubilam tę piosenkę. Fascynowały mnie w niej słowa Asa Tadarasa – wydawały mi się takie tajemnicze, czarodziejskie, trochę jak zaklęcie.

Książeczki z tej serii znakomicie nadają się na pierwsze lektury dla maluchów – mają sztywne kartki, piękne ilustracje do oglądania, a ich teksty – do czytania i śpiewania – nie znudzą się długo. Piosenki znane od pokoleń zostaną z naszymi dziećmi na całe życie i (mam taką nadzieję !) przejdą na następne pokolenia.

Gdzieżeś Ty bywał czarny baranie ?”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004  – wyróżnienie graficzne w konkursie Książka Roku IBBY 2003

Jadą, jadą misie”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

„Jedzie pociąg z daleka”, ilustr.: Ewa Kozyra – Pawlak, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004 –  wyróżnienie graficzne w konkursie Książka Roku IBBY 2004

„Krakowiaczek jeden”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

Miała baba koguta”, ilustr.: Joanna Jung, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

Ptaszek z Łobzowa”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

„Przybieżeli do Betlejem”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

„Stary niedwiedź”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Muchomor, Warszawa 2004

Wrocławski abecadlik

Wrocławski abecadlik

Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA – książka dla niedorosłych w kategorii – Od A do Z !!!



„Wrocławski abecadlik” to książka, która powstała z myślą o małych wrocławianach. Od początku tego roku dostają ją w wyprawce wszystkie dzieci urodzone w tym mieście. Jest ona bardzo wrocławska, ale równocześnie – uniwersalna i naprawdę warto po nią sięgnąć, nawet jeśli mieszkacie zupełnie gdzie indziej. Można ją kupić tu i ówdzie 😉

Gdybym miała skrótowo określić jej zawartość, byłby to następujący podtytuł: Od A do Z czyli jeden dzień z życia wrocławskiego najnaja* 🙂 Na kolejnych stronach mali bohaterowie tej książki przeżywają swój normalny, pełen zabaw i radości dzień, a towarzyszą im w tym słowa, dźwięki i onomatopeje na kolejne litery alfabetu. Od Am, am, am i Bach ! przy śniadaniu przez Hopsa, hopsa !, La, la, la, la ! i Łap ! w czasie zabawy, aż po Wruuummm ! i Ziummm !, które pojawiają się już we śnie. Normalnych słów jest tam niewiele, ale są to te, które dziecko poznaje od samego początku: mama, tata, siusiu czy buzi 🙂

Ponieważ jest to, jako się rzekło, abecadlik bardzo wrocławski, ani przez chwilę nie mamy wątpliwości, że wszystko to dzieje się właśnie tam. Razem z bohaterami odwiedzamy wrocławskie ZOO i Ogród Botaniczny, liżemy lody na bulwarze Dunikowskiego z widokiem na Ostrów Tumski i gramy w piłkę pod Halą Stulecia i Iglicą. W ostatniej scenie, już we śnie przebrane w piżamki dzieci unoszą się nad rynkiem (jest ratusz oraz słynne kamieniczki Jaś i Małgosia) oraz mostem Grunwaldzkim.

Towarzyszą nam w tym wrocławscy celebryci czyli krasnale oraz Olga Tokarczuk, po mistrzowsku wyaplikowana przez Ewę Kozyrę–Pawlak. Noblistka pojawia się tam dwa (a może nawet trzy ?) razy, a jej charakterystyczna fryzura nie pozostawia wątpliwości, że to ona we własnej osobie 🙂

Ta książka jest… taka jak wszystkie, które wyszły spod ręki Ewy i Pawła Pawlaków 🙂 Czyli po prostu cudowna !!! I w dodatku zawiera w sobie nadzieję na kolejną.

Kończę więc pytaniem do Autorów – kiedy możemy spodziewać się książki „Wrocławskie krasnale idą spać” ???

* Najnaje to określenie, które do świata książki przeszło z teatru i oznacza Najnajmłodszego widza (albo odbiorcę książki). Podobno jego twórcą jest Zbigniew Rudziński z poznańskiego Centrum Sztuki Dziecka.

Ewa i Paweł Pawlak „Wrocławski abecadlik”, wyd.: Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2020

Wesoły Ryjek

Wesoły Ryjek

Wpis z 14 grudnia 2010 roku. Od tego czasu ukazało się jeszcze sześć części cyklu o Wesołym Ryjku (w tym cztery o porach roku), a niedawno premierę miał spektakl o nim w poznańskim Teatrze Animacji 🙂

Kiedy Pan Kuleczka wywędrował z „Dziecka” do książek, jego miejsce zajął król Jęzorek z żoną i bliźniakami. Opowiadania te ilustrowała Agnieszka Żelewska. Potem się pojawił (i jest do dziś) osobnik, który się nazywa Wesoły Ryjek. Bardzo lubię Wesołego Ryjka, bo z pogodą przyjmuje to, co niesie każdy dzień, a w dodatku codziennie czegoś się dowiaduje.

Mam nadzieję graniczącą z pewnością, że opowiadania o nim, również ilustrowane przez Agnieszkę Żelewską, ukażą się w wersji książkowej – powiedział mi jakiś czas temu pan Wojciech Widłak. I rzeczywiście – historie o Wesołym Ryjku ukazały się potem nakładem wydawnictwa Media Rodzina.

Ja również go polubiłam, choć na ogół nie gustuję (i mam tak od dzieciństwa 😉 ) w książkach antropomorfizujących, w których zwierzęta żyją jak ludzie, zachowują się jak ludzie i chodzą w ludzkich ubraniach. Kiedyś miałyśmy książkę „z okienkami” o gospodarstwie na wsi. Wszystkie zwierzęta były tam na swoim miejscu – z jednym wyjątkiem. Gospodarzami były świnki chodzące w ludzkich ubraniach – Orwell w czystej postaci 😉 Któraś z moich córek zapytała wtedy: Mamusiu, jeśli świnki mieszkają w domu i są gospodarzami, to kto mieszka w chlewiku ??? Zajrzałyśmy do chlewika, a tam… kozy 🙂

Wyjątek robię tylko dla postaci stworzonych przez Beatrix Potter. I od niedawna dla Wesołego Ryjka 🙂

Dzień dobry, nazywam się Wesoły Ryjek. Mam mamę, tatę, żółwia przytulankę, ogonek, no i ryjek. Wesoły. Myślę, że dlatego właśnie rodzice tak mnie nazwali – bo po prostu jestem Wesoły Ryjek.

Co prawda czasami się czymś martwię, tak jak chyba wszyscy. Ale jak sobie przypomnę, że nazywam się Wesoły Ryjek, to łatwiej mi znowu być wesołym. Tak sobie myślę, że może każdy powinien się nazywać Wesoły Ryjek ? Na świecie byłoby wtedy weselej. Ale z drugiej strony, gdyby każdy – mama, tata, ja i mój żółw przytulanka też – nazywał się Wesoły Ryjek, to zrobiłby się straszny bałagan. Na przykład listonosz w ogóle by nie wiedział, któremu Wesołemu Ryjkowi zanieść list, a wy nie wiedzielibyście, o którym Wesołym Ryjku jest ta książeczka…

Dziś dowiedziałem się, że każdy jest wyjątkowy i dlatego każdy ma wyjątkowe imię. A ja jestem zupełnie wyjątkowy ! Podobno na całym świecie nie ma drugiego takiego Wesołego Ryjka. Tak w każdym razie mówią mama i tata.

Przepraszam za ten przydługi cytat, ale znakomicie oddaje on charakter tej książeczki i jej bohaterów. Świat Wesołego Ryjka jest prosty – jak świat jego czytelników. W tej książce (i w tym świecie) są oprócz niego tylko mama, tata i żółw przytulanka, a ich życie toczy się w domu i ogródku. Ten mały świat jest jednak zupełnie wystarczający, żeby Ryjek codziennie dowiadywał się czegoś nowego – tak jak jego czytelnicy.

Wesoły Ryjek to po prostu zwykły kilkulatek – jak dzieci, dla których przeznaczona jest ta książka. Zwykły, ale równocześnie wyjątkowy, bo przecież na całym świecie nie ma drugiego takiego Wesołego Ryjka ! 🙂

Wojciech Widłak „Wesoły Ryjek”, ilustr.: Agnieszka Żelewska, wyd.: Media Rodzina, Poznań 2010

Bardzo głodna gąsienica

Bardzo głodna gąsienica

„Bardzo głodna gąsienica” obchodzi w tym roku pięćdziesiąte urodziny !!! Przypominam mój wpis sprzed 10 lat (czyli z 20 maja 2009 roku), uzupełniony o tegoroczną wypowiedź Erica Carle’a:

In the light of the moon a little egg lay on a leaf.

One Sunday morning the warm sun come up and – pop !- out of the egg came a tiny and very hungry caterpillar.

Bardzo głodna gąsienica” obchodzi w tym roku swoje czterdzieste urodziny. W tym czasie zaprzyjaźniła się z dziećmi na całym świecie. My znamy ją od kilku lat dzięki dwujęzycznemu wydaniu „Prodoksu”. Tamta książka służyła jednak przede wszystkim do nauki angielskiego.

Niedawno ukazała się jej kolejne wydanie – tym razem wydawnictwa„Tatarak”. Od poprzedniego różną go dwie rzeczy – brak tekstu angielskiego i sztywne kartki. Dzięki temu jest tym, czym była w zamyśle swojego autora – sympatyczną książeczką dla całkiem małych maluszków, która wygląda tak, jakby jej bohaterka przegryzła się przez nią.

He started to look for some food.

On Monday he ate trough one apple. But he was still hungry.

Z gąsienicą można się nauczyć wielu rzeczy – liczb, dni tygodnia, nazw owoców (i nie tylko owoców 😉 ). Można liczyć gruszki, śliwki czy truskawki i pokazywać je na obrazkach. Można wkładać paluszki w dziurki, przez które przegryzła się gąsienica, a sztywne strony na pewno to wytrzymają 😉

poniedziałek – jedno jabłko, we wtorek – dwie gruszki i tak dalej. Z każdym dniem tygodnia apetyt gąsienicy rośnie. W sobotę osiąga apogeum – wielkie obżarstwo i oczywisty w takiej sytuacji ból brzuszka.

Now he wasn’t hungry any more – and he wasn’t a little caterpillar any more. He was a big, fat caterpillar.

Zajrzyjcie na stronę Erica Carle, który jest dwa razy starszy od swojej najbardziej znanej bohaterki i też obchodzi w tym roku okrągłe urodziny !  Można tam zobaczyć, jak robi swoje niezwykłe kolażowe ilustracje. A jeśli będziecie kiedyś w Massachusetts, odwiedźcie koniecznie  The Eric Carle Museum of Picture Book Art, które nie ogranicza się tylko do Jego twórczości !

He built a small house, called a cocoon, around himself. He stayed inside for more than two weeks. Then he nibbled a hole in the cocoon, pushed his way out and…

he was a beautiful butterfly !

P.S. Z okazji tegorocznych, pięćdziesiątych urodzin gąsienicy Eric Carle nagrał film dla je fanów – posłuchajcie do końca, jak mówi o tym, że „Bardzo głodna gąsienica” to książka o nadziei !!!

Eric Carle (tekst & ilustr.) „Bardzo głodna gąsienica”, przekł.: Monika Perzyna, wyd.: Tatarak, Warszawa 2009