Dzieci z wyspy Saltkrakan

Dzieci z wyspy Saltkrakan

Wpis z 20 kwietnia 2006 roku:

… czyli dla mnie (i dla moich córek też) – „Dlaczego kąpiesz się w spodniach wujku ?”. W późniejszych wydaniach zmieniono tytuł na dosłowne tłumaczenie tego, który nadała tej książce Astrid Lindgren (edit: czyli na „My na wyspie Saltkrakan” a w 2018 zmieniono go jeszcze raz, zupełnie nie wiem po co). Nie mogę się do niego przyzwyczaić i dlatego mój kompletnie zaczytany egzemplarz oddałam do introligatora, choć zapewne taniej byłoby kupić nowy z nowym tytułem 😉

W naszym ulubionym „Atramentowym sercu”  Mo tak mówi do swojej córki Meggie: „Jeśli weźmiesz w podróż książkę (…) wydarzy się coś dziwnego: książka zacznie gromadzić twoje wspomnienia. Potem wystarczy ją otworzyć i znów będziesz tam, gdzie ją czytałaś. Ledwie przeczytasz pierwsze słowa, wrócą do ciebie obrazy, zapachy, smak lodów, które wówczas jadłaś…” * . Mo wiedział, co mówi – znał się w końcu na książkach jak nikt inny. Tak właśnie jest i w tym przypadku – czytając o małej szwedzkiej wysepce na Bałtyku, w jakiś przedziwny sposób wracam do Krówki w Borach Tucholskich. Przyjeżdżaliśmy tam z rodzicami przez 10 kolejnych lat, znałam tam każdą ścieżkę i każdy krzak. Tam pierwszy raz czytałam tę książkę, tam na brzegu jeziora wyobrażałam sobie nadmorskie życie jej bohaterów. Krówka to było moje miejsce, mój prywatny synonim słowa wakacje.

Takim miejscem dla Melkersonów ze Sztokholmu stała się maleńka wysepka Saltkrakan, mimo że płynęli tam pełni obaw. Melker Melkerson, samotny ojciec czwórki dzieci, będący równocześnie największym w tej rodzinie dzieckiem, z typową dla siebie impulsywnością wynajął dom na wakacje kierując się tylko tym, że spodobała mu się nazwa wyspy. Ta powitała ich deszczem, a dom, od lat wynajmowany tylko na lato, był zapuszczony i budził wiele obaw. Początek był trudny, ale potem już było tylko lepiej.

Każde z Melkersonów znalazło na Saltrakan coś dla siebie: Melker – nieograniczone pole do popisu w tak lubianych przez niego męskich zajęciach (choć z reguły źle się to dla niego kończyło 😉 ), Malin – spokój i romantyczne piękno przyrody, Johan i Niklas – towarzystwo do szalonych przygód, a najmłodszy Pelle – ukochane zwierzęta. Wszyscy razem – serdeczność i przyjaźń wyspiarskiej rodziny Grankvistów.

„My na wyspie Saltkrakan” nie jest sielanką jak „Dzieci z Bullerbyn”. Obok momentów nieodparcie śmiesznych (ach, ta szalona noc świętojańska 😉 ) są też chwile bardzo smutne – tak smutne, że nadal łamie mi się głos, kiedy je czytam. W tej książce (zgodnie z tytułem jednego z rozdziałów) smutek i radość razem wędrują, ale wszystko zawsze kończy się dobrze. Jest to przecież książka dla dzieci, choć na pewno dla nieco starszych niż czytelnicy Bullerbyn.

Saltkrakan to były zawsze wakacje moich marzeń. Morze, las, cisza, spokój i mało ludzi i ta nieograniczona swoboda – po prostu arkadia. Szukam od lat takiego miejsca dla nas i nie mogę znaleźć. Cień tej atmosfery poczułam niedawno na Borholmie, ale to był tylko jej cień. Szukam więc dalej, może kiedyś znajdę …

Astrid Lindgren „Dzieci z wyspy Saltkrakan”, przekł. Maria Olszańska, ilustr.: Ilon Wikland, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2018

Astrid Lindgren „My na wyspie Saltkrakan”, przekł. Maria Olszańska, ilustr.: Ilon Wikland, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2006

Astrid Lindgren „Dlaczego kąpiesz się w spodniach wujku ?”, przekł. Maria Olszańska, ilustr. Zbigniew Łoskot, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1972

7 myśli w temacie “Dzieci z wyspy Saltkrakan

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s