Każdy może być święty

Każdy może być święty

czyli nawet ŁOBUZY idą do nieba

Ta książka jest spełnieniem naszych marzeń – napisała w posłowiu do niej Justyna Bednarek. Najpierw Ani Salamon, bo wszystko zaczęło się od jej szydełkowych portretów. Potem moich i Natalii Galuchowskiej, naszej wydawczyni. Wszystkie trzy zapragnęłyśmy stworzyć książkę o ludziach, którzy nie bali się sięgnąć po aureolę, a teraz życzliwie zerkają na nas z góry, pomagając w codziennych kłopotach.

Chciałyśmy pokazać, że choć zostali wyniesieni na ołtarze, to nie byli nieomylni. I że dobra siła, którą po sobie pozostawili, wciąż może napędzać świat.

O tym, że to będzie bardzo dobra książka wiedziałam od razu, od momentu, kiedy zobaczyłam jej pierwszą zapowiedź. Ten święty na okładce, który wyglądał jak Supermen !!! I od razu zagrała mi w głowie „Arka Noego” sprzed lat 😉

Już dzięki „Maryjkom” wiedziałam, że Justyna Bednarek umie (a nie jest to obecnie częste !) pisać na tematy religijne bez egzaltacji, ale dotykając tego, co najważniejsze. Tutaj też potrafiła znaleźć takie słowa, żeby opowiedzieć o Świętych jak o zwykłych ludziach – z ich słabościami i błędami, które popełnili i pomimo których potrafili znaleźć w sobie siłę do czynów wielkich. Jak napisała we wstępie: w ocenie człowieka nie jest ważne to, jak nisko upadnie, ale to, jak wysoko potrafi wzlecieć. Nie trzeba być idealnym, żeby zostać świętym.

Wiedziałam też, że Anna Salamon potrafi tworzyć wspaniałe rzeczy z włóczki i że nie ma takiej rzeczy, której nie potrafiłaby wydziergać. Jednak dopiero na wystawie w warszawskim Muzeum Archidiecezji zobaczyłam te ilustracje trójwymiarowo – to są jedyne w swoim rodzaju włóczkowe płaskorzeźby. Jeśli jeszcze zdążycie – można je tam oglądać do 19 maja. A jeśli nie zdążycie, to… mam nadzieję, że ta wystawa znajdzie jeszcze gdzieś swoje miejsce.

Justyna Bednarek uczyniła narratorami opowieści o swoich świętych bohaterach rozmaite czy też rozmaitych… i tu mi brakuje wspólnego mianownika dla nich, tak są różni. Wysłuchujemy tam nie tylko ptaków i zwierząt, ale także przedmiotów takich jak koronkowa serwetka czy pogrzebacz. Jest też opowieść drogi – czy droga to też przedmiot ? Natomiast wiatr to już zdecydowanie żywioł, a też snuje nam swoją opowieść. Tylko raz Autorka zdecydowała, że pojawi się tam osobiście – żeby przedstawić swoje spojrzenie na historię świętego Jana Ewangelisty.

W zapowiedziach określa się tę książkę często jako: znakomity prezent z okazji Pierwszej Komunii św. i ja sama już ją w tym charakterze ofiarowałam, szczególnie, że chodziło o imienniczkę jednej z przedstawionych tu świętych. Nie ograniczałabym się jednak tylko do tego. To jest książka na wszystkie okazje – i dla czytelników trochę młodszych, i dla trochę starszych.

Justyna Bednarek mówi: Pisząc tę książkę, czerpałam między innymi z Pisma Świętego, z Apokryfów Nowego Testamentu i Złotej Legendy. Nie wszystko jest wiedzą historyczną, znajdziecie tu trochę legend, a trochę mojej wyobraźni. Ale to, co najważniejsze, jest prawdziwe: ludzka miłość i staranie, żeby zmieniać świat wokół siebie na lepsze.

Anna Salamon dodaje: Święci pokazują mi, że w drogę do świętości mogę ruszyć tak, jak stoję, z tym, co mam, i nigdy nie będę w niej sama.

Spróbujmy, może i my znajdziemy w sobie impuls, aby w tę drogę ruszyć…

Dziękuję Wydawnictwu Świetlik za egzemplarz recenzencki tej książki !

Justyna Bednarek (tekst), Anna Salamon (ilustr.) „Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba”, wyd.: Świetlik, Białystok 2024

Pokręcone życie dżdżownicy

Pokręcone życie dżdżownicy

Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA w kategorii: Od A do Z !!!

Lokomotywową nominację uzasadnialiśmy następująco:

Żartobliwy traktat naukowy czy pełna dramatyzmu opowieść o poszukiwaniu sensu i samoakceptacji?

Błyskotliwy picturebook Noemi Vola wychodzi od Darwina, ale w cudowny sposób zawodzi oczekiwania i prowadzi czytelnika w rejony pełne już nie skrzętnie zbieranych faktów o życiu dżdżownic, ale domysłów i niedookreśleń co do ich miejsca w porządku świata, do stron pełnych tragikomicznych prób i monotonnych powtórzeń...

Tak właśnie jest z tą książką – na pierwszy rzut oka wydaje się pasować bardziej do kategorii: fakt, bo zaczyna się od takich zwyczajnych informacji o dżdżownicach jako gatunku oraz o tym, że ZDECYDOWANIE nie są one gąsienicami 😉

Od samego początku widzimy jednak, że nie będzie to typowa publikacja przyrodnicza, a potem robi się coraz bardziej zaskakująco…

O co w niej właściwie chodzi ? Odpowiedź na to pytanie nie jest ani prosta, ani oczywista…

Może o to, żeby czytelnik postawił sobie pytania – o siebie samego ? O sens swojego bycia tym, kim jest ? O to, kim mógłby być, gdyby nie był sobą ? I wreszcie o to, po co to wszystko ?

A może tak naprawdę ta książka jest tylko po to, żeby jej czytelnicy dowiedzieli się, jak się zachować podczas burzy ? 😉

P.S. Kiedy zobaczyłam dżdżownice w roli numerków na początku rozdziałów, przypomniałam sobie opowieść Małgorzaty Musierowicz o tym, jak uczyła swojego młodszego brata Stanisława Barańczaka liter układając je patykiem z dżdżownic właśnie. Mają więc one swoje miejsce także w historii literatury 😉

Noemi Vola „Pokręcone życie dżdżownicy”, przekł.: Justyna Kukian, wyd.: Debit, Katowice 2022