Wpis z 30 października 2014 roku:
Kiedy usłyszałam o wojnie po raz pierwszy ? Nie wiem. W ogóle nie pamiętam czasu, kiedy o niej nie wiedziałam. Była we wspomnieniach z okupacyjnego dzieciństwa rodziców i w serialu „Czterej pancerni i pies”. Jedynym wrogiem, jakiego znałam, byli Niemcy, bo tak się złożyło, że i dla mojej Mamy, i dla Taty okupacja zaczęła się przed 17 września, a jak było z pancernymi, wszyscy przecież wiedzą. Świadomość tego, że mieliśmy jeszcze jednego okupanta docierała do mnie stopniowo i stopniowo zaczynałam też rozumieć, jak bardzo zakłamany był serial, na którym wyrosłam. Armia składająca się z kresowian, którzy nie zdążyli do Andersa i pełniących obowiązki Polaków obywateli sowieckich różnych narodowości, reprezentowana tam była przez gdańszczanina, beskidzkiego górala i warszawiankę !
Pierwszą lekturą, z której dowiedziałam się o wywózkach na Sybir był „Ptasi gościniec” Haliny Auderskiej. Następną chyba „Wielbłąd w stepie” i „Krzyż południa” Krzysztonia, a może „Wszystko co najważniejsze” Oli Watowej ? Nie pamiętam już tego dokładnie…
Pamiętam natomiast moment, kiedy uświadomiłam sobie różnice w doświadczeniu wojennym mojego Taty i jego ciotecznego brata. Pierwszy mieszkał w Warszawie, a drugi w Grodnie. Pierwszy przeżył 5 lat pod okupacją niemiecką, a Armia Czerwona przyniosła mu tej okupacji koniec. Drugi – przez całą wojnę nie widział ani jednego Niemca, za to przewędrował pół świata – najpierw bydlęcym wagonem do Kazachstanu, a potem statkiem przez Morze Kaspijskie i dalej przez Persję aż do Indii, aby w końcu znów statkiem dotrzeć do Londynu.

„Syberyjskie przygody Chmurki” to pierwsza znana mi książka dla dzieci, która opisuje ten drugi wariant wojennych losów. Wcześniej podobne historie można było znaleźć w „Wojtku z Armii Andersa”, ale to książka adresowana do zdecydowanie starszego czytelnika.
Dla małej Chmurki słowo wojna nie oznaczało nalotów i bombardowań, tylko konieczność zostawienia domu i całego życia, do którego była przyzwyczajona. Oznaczało długą podróż w zamkniętym wagonie i izbę w chacie w syberyjskiej wiosce.
Anna Szwykowska – Michalska (nazywana w rodzinie Chmurką) miała zaledwie trzy lata, kiedy wraz z mamą, babcią i ciociami została skazana na 25 lat zesłania na Syberię i znalazła się w małej wiosce nad rzeką Jenisiej. Można powiedzieć, że i tak miała sporo szczęścia, bo dojechała tam cała i zdrowa. Jedynym przestępstwem, jakie popełniła, było to, że urodziła się w rodzinie właścicieli huty szkła niedaleko Lidy. Miejsca jej zesłania nie otaczał mur, ani drut kolczasty, bo wtedy cała Rosja była więzieniem.
Mała dziewczynka, oczami której oglądamy tę historię, przyjmuje wszystko, co ją spotyka po prostu, nie zastanawiając się, dlaczego właściwie tak się dzieje. Nie pamięta też za bardzo, jak wyglądało ich przedwojenne życie.
Na kartach tej książki nie pojawiają się żadni źli ludzie. Źli są Sowieci z opowiadań dorosłych – ci, którzy aresztowali tatę i dziadka i przywieźli ją na Sybir, ale Rosjanie, wśród których żyje, są w takim samym jako ona stopniu ich ofiarami. Nawet śmierć mamy to sprawka purgi (czyli zadymki) i pociągu. I tak Chmurka tak samo jak Krzywa Natka została sierotą. Babcia tłumaczyła, że mama jest w jakimś wspaniałym niebie i teraz dziewczynka miała do niej pretensje, że poszła tam bez niej, zupełnie sama.
Cechą wspólną wszystkich książek, jakie ukazały się w serii ”Wojny dorosłych – historie dzieci” jest to, że ich bohaterowie wspominają to po latach (a więc przeżyli) i że cały ten straszny czas mieli przy sobie dorosłych, którzy się nimi opiekowali. Chmurka też, mimo że była okrągłą sierotą, nadal miała babcię i ciocię, oraz rodzinę w Polsce, która wystarała się o ich powrót do ojczyzny.
Nie wiem, co ta seria w sobie ma, ale niemal każdą kolejną książkę odkładam z pomysłem na następną. I tak po lekturze „Małego powstańca” i „Wojny na Pięknym Brzegu” zamarzyła mi się historia kogoś, kto w powstańczej Warszawie był listonoszem poczty harcerskiej. Książka o Chmurce natomiast aż prosi się o uzupełnienie następną – o dziecku, które opuściło Rosję z Armią Andersa, a następnie trafiło do Indii adoptowane przez maharadżę Jam Saheba Digvijay Sinhji. To taka piękna historia – brzmi jak bajka, a jednak wydarzyła się naprawdę…
Dorota Combrzyńska – Nogala „Syberyjskie przygody Chmurki” (seria: Wojny dorosłych – historie dzieci), ilustr.: Maciej Szymanowicz, wyd.: Literatura, Łódź 2014
7 myśli w temacie “Syberyjskie przygody Chmurki”