Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA w kategorii: Od A do Z !!!
Lokomotywową nominację uzasadnialiśmy następująco:
Żartobliwy traktat naukowy czy pełna dramatyzmu opowieść o poszukiwaniu sensu i samoakceptacji?
Błyskotliwy picturebook Noemi Vola wychodzi od Darwina, ale w cudowny sposób zawodzi oczekiwania i prowadzi czytelnika w rejony pełne już nie skrzętnie zbieranych faktów o życiu dżdżownic, ale domysłów i niedookreśleń co do ich miejsca w porządku świata, do stron pełnych tragikomicznych prób i monotonnych powtórzeń...
Tak właśnie jest z tą książką – na pierwszy rzut oka wydaje się pasować bardziej do kategorii: fakt, bo zaczyna się od takich zwyczajnych informacji o dżdżownicach jako gatunku oraz o tym, że ZDECYDOWANIE nie są one gąsienicami 😉
Od samego początku widzimy jednak, że nie będzie to typowa publikacja przyrodnicza, a potem robi się coraz bardziej zaskakująco…
O co w niej właściwie chodzi ? Odpowiedź na to pytanie nie jest ani prosta, ani oczywista…
Może o to, żeby czytelnik postawił sobie pytania – o siebie samego ? O sens swojego bycia tym, kim jest ? O to, kim mógłby być, gdyby nie był sobą ? I wreszcie o to, po co to wszystko ?
A może tak naprawdę ta książka jest tylko po to, żeby jej czytelnicy dowiedzieli się, jak się zachować podczas burzy ? 😉
P.S. Kiedy zobaczyłam dżdżownice w roli numerków na początku rozdziałów, przypomniałam sobie opowieść Małgorzaty Musierowicz o tym, jak uczyła swojego młodszego brata Stanisława Barańczaka liter układając je patykiem z dżdżownic właśnie. Mają więc one swoje miejsce także w historii literatury 😉
Książka nominowana i NAGRODZONA w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
oraz wyróżniona w kategorii graficznej konkursu KSIĄŻKA ROKU Polskiej Sekcji IBBY 2023
oraz wpisana na listę White Ravens 2024 i na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej za rok 2023 !!!
Kiedy pojawiła się po raz pierwszy ? Tego nikt dokładnie nie wiedział. To chyba było po kłótni rodziców albo wtedy, gdy tata kolejny raz nie dostał awansu w pracy. Na początku butelka stanęła obok fotela, nie rzucając się w oczy. Pierwszy zauważył ją Wojtek. Bawił się klockami i kilka z nich poturlało się pod meble. Gdy sięgał po czerwony klocek, poczuł jej nieprzyjemny kwaśny zapach…
Na ilustracjach Agaty Dudek ta butelka ma zielony (butelkowy) kolor. Można powiedzieć, że to właśnie ta barwa opowiada na ilustracjach całą historię – nie tylko na tam, gdzie wypełniają one całe rozkładówki, ale także na stronach z tekstem. Początkowo są to niewielkie plamy, które rozlewają się coraz bardziej, aby w końcu przykryć go w całości.
Artur Gębka opowiada w „Butelce taty” o problemie alkoholowym widzianym oczami dziecka, które nie rozumie, co się dzieje z jego tatą. Jak możemy przeczytać na okładce – to metaforyczna opowieść o zagubieniu i niepomocnych sposobach radzenia sobie z problemami, które z czasem stają się wielkim ciężarem dla całej rodziny. Jest w tej historii także mama – widzimy jej bezradność i próby chronienia synka przed tą metaforyczną butelką zajmującą coraz więcej miejsca w ich mieszkaniu i życiu. To ona wreszcie znajduje i przyprowadza do domu ratownika, który pomoże tacie wyjść z butelki czyli wyrwać się z nałogu.
Na okładce możemy przeczytać także, że jest to historia mówiąca o nadziei. Pokazująca, że mając odpowiednie wsparcie można poradzić sobie z największymi trudnościami i odzyskać to, co dla nas najcenniejsze. Nie można jednak powiedzieć, że jest to opowieść z happy endem – najwyżej z nadzieją na niego.
Butelka co prawda znika z domu Wojtka, a tata znów się uśmiecha i tańczy z mamą. Jednak barwa butelkowej zieleni nie znika z ich życia. Na ostatniej ilustracji, pokazującej tańczącą rodziną, pojawia się jak memento na ubraniach całej trójki. Przypomina, że zarówno alkoholikiem, jak i osobą współuzależnioną jest się już całe życie…
„Butelka taty” to książka ważna i bardzo dobrze, że powstała. Arturowi Gębce i Agacie Dudek udało się znakomicie zgrać ascetyczny tekst z przejmującymi ilustracjami. Kiedy ją czytałam, przypomniało mi się„Małe” Stiny Wirsen, także nominowane w kategorii: Od A do Z Lokomotywy. To również nie jest lektura dla każdego, ale (niestety !) są takie dzieci, którym może ona pomóc, pod warunkiem jednak, że nie zostaną z nią same i że będzie jej towarzyszyła rozmowa.
czyli seria baśni autorstwa Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel, zilustrowanych przez Mariannę Oklejak, a wydanych przez Wydawnictwo Bajka.
Cały cykl został nominowany w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
Tak uzasadnialiśmy tę nominację:
Roksana Jędrzejewska-Wróbel sięgnęła po nieco już zapomniane baśnie, aby odczytać je na nowo z dziewczęcymi bohaterkami, stawiając je wobec całkiem współczesnych wyzwań.
Marianna Oklejak stworzyła je wizualnie. Każda z baśni ma ma swój kolor, wybrany nieprzypadkowo, widoczny nie tylko na grzbiecie, ale także dominujący w ilustracjach w środku, nadający im ton i wynikający z jej treści.
Ostatni tom jest nie tylko oddzielną historią, ale dopełnieniem poprzednich. Razem tworzą całość niezwykle starannie wymyśloną i wydaną – chapeau bas dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili !
O wszystkich tomach tego cyklu pisałam w Małym Pokoju z Książkami zaraz po tym, jak się okazywały, ale pomyślałam sobie, że warto zebrać je wszystkie razem w jednym wpisie.
Pierwsze trzy części czyli „Kwiat paproci”, „Szklaną górę” i „Dziwożonę” znajdziecie —>>> tutaj
Czwartą i piątą czyli „Wodę żywą” i „Żelazne trzewiczki” —>>> tutaj
Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
Każdy wie, że Święty Mikołaj wchodzi przez komin. Ale jak on to robi ? Czas rozwikłać jego tajemnicę…
No właśnie – jak i którędy ??? Myślę, że każdy się kiedyś nad tym zastanawiał 😉 A jak on to robi ? Czy w tej książce jest odpowiedź na to ? Musicie sami sprawdzić…
„Tajemnica Świętego Mikołaja” to na mojej półce z książkami świątecznymi kolejna z nurtu, który nazwałam świętomikołajowym, bo chodzi w niej tylko o prezenty, a raczej o sposób, w jaki się one pod choinką znajdują. Jest to także kolejny tytuł, który może być dobrym wstępem do rozmowy o tym, jak to z tym Mikołajem naprawdę jest.
Niezwykły nastój tej książki tworzą ilustracje Jona Klassena. Odnalazł się on znakomicie zarówno w absurdalnym duchu tekstu Maca Barnetta, jak i w świątecznej atmosferze tego jednego w roku dnia, w który rozgrywa się akcja. Zrobił to w stylu bardzo odległym od tego, w jakim są najczęściej tworzone świętomikołajowe tytuły, a który ja określiłabym jako oczowalisty i nachalny. Te ilustracje zdecydowanie takie nie są !
Mnie najbardziej ujęła ta strona, na której rozważana jest kwestia relacji między Świętym Mikołajem a psami w domach, do których przychodzi. Jakbym mojego psa widziała ! 😉
Mac Barnett „Tajemnica Świętego Mikołaja”, ilustr.: Jon Klassen, przekł.: Karolina Iwaszkiewicz, wyd.: Dwie Siostry, Warszawa 2023
Książka nominowana i NAGRODZONA w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA w kategorii: Od A do Z !!!
To jest druga książka, jaką napisała Katarzyna Jackowska-Enemuo i druga, która w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA wygrała w kategorii: Od A do Z. I to w dodatku rok po roku !!! Ale w kolejnej edycji LOKOMOTYWY już tak nie będzie, jestem tego pewna. A to dlatego, że kolejna książka tej autorki zapowiadana jest dopiero za rok 😉
„Tkaczkę chmur”, o której pisałam —>>> tutaj , ilustrowała Marianna Sztyma, natomiast w „Między światem a zaświatem” tekstom Katarzyny Jackowskiej-Enemuo towarzyszą malarskie ilustracje Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej. Są one nieco poważniejsze, jakby doroślejsze, bo też i ta książka jest adresowana do nieco starszych czytelników. Trudno sobie wyobrazić, że mogłoby one wyglądać inaczej i właśnie tej niezwykłej spójności tekstu i obrazu obie zawdzięczają nominacje w naszej kategorii przeznaczonej dla książek totalnych, domyślanych i dopracowanych w najdrobniejszych szczegółach.
Zanim przejdziecie przez tajemną furtkę, za którą spotykają się świat i zaświat, musimy wyjaśnić sobie kilka rzeczy.
Czy wiecie, czym jest tradycja ? Ktoś powie, że to takie stare, dziwne rzeczy nie wiadomo po co. A ja wam powiem, że tradycja to czasem po prostu zwyczaj. Ale też sposób myślenia i to, jak sobie wyobrażamy świat, jak go rozumiemy. To taki sposób, który jest przekazywany z pokolenia na pokolenia – ale nie poprzez naukę w szkole, lecz poprzez uczestnictwo, działanie i opowieści. (…)
Niektóre takie tradycyjne rzeczy czy wyobrażenia, które są bardzo stare, dzisiaj mogą nam się wydawać dziwaczne i niezrozumiałe. Wiele jest jednak bardzo interesujących. Pięknych. I warto o nich pamiętać. A może nawet czasami z nich korzystać. I zmieniać je po swojemu – bo prawdziwa, żywa tradycja to taka, która się nieustająco zmienia. Zachowuje coś z przeszłości, ale jest giętka i elastyczna, daje się formować jak glina po to, żeby nasze życie było bogatsze i piękniejsze. I pomaga nadawać sens codziennym sprawom. W tej książce znajdziecie bardzo dużo takich tradycyjnych obrazów i wątków.
Katarzyna Jackowska-Enemuo pisze o sobie: Z urodzenia – Pomorzanka, z wykształcenia – antropolog kultury po UJ, z natury – nomada, muzykantka i opowiadaczka historii. Karierę pisarki rozpoczęła dopiero niedawno, ale od wielu lat opowiada ilustrując muzyką bajki, baśnie, historie prawdziwe i zmyślone dzieciom i dorosłym…
W tej książce znajdziecie nie tylko poetyckie i opowiedziane przepięknym językiem historie – o Drzewie Świata, o Leszym – opiekunie lasu czy o Mikołaju – opiekunie wilków, ale także dodatkowe uzupełnienia dla dociekliwych. Można się z nich dowiedzieć skąd się wzięły te opowieści i jakie symboliczne znaczenie mają pojawiające się w nich osoby, stworzenia czy artefakty. Jest tam także Słownik dziwnych nazw dla jeszcze dociekliwszych – bardzo ciekawy !
A czym jest zaświat ? I co to za dziwny tytuł „Między światem a zaświatem”? Czy zaświat to piekło? Kraina umarłych? Bo świat – to wiadomo (niby). To my: nasze ręce, głowy i nogi. Nasze domy. Nasze ulice, lasy, rzeki, pola, psy i ptaki. Nasze samochody, komputery i zabawki. Słowa, dźwięki, uczucia i myśli. Atomy i czarne dziury. Mrówki i galaktyki. Cały wielki nieskończony wszechświat. Za którym nie ma nic, bo jest on nieskończony.
No to czym jest zaświat ? Zaświat to piąta strona świata. To część rzeczywistości, którą człowiek od zawsze wyłącznie przeczuwa i której nie może dotknąć. Tam według niektórych starych opowieści mieszkają dusze, stamtąd przychodzą i tam wracają. To kraina – niekraina, która rządzi się swoimi prawami. W której możliwe jest to, co na świecie nie jest możliwe. W zaświecie czas płynie inaczej lub nie ma go wcale. W zaświecie można wędrować od gwiazdy do gwiazdy, wspinać się po moście utkanym ze światła… Ale też nie każdy może się tam dostać, a tym bardziej – wydostać stamtąd. Zaświat jest blisko, bliziutko, lecz nie dla wszystkich jest dostępny. Otwiera się nagle – albo też trwa zamknięty i trzeba wiedzieć, jak go otworzyć. (…)
Ta opowieść jest właśnie o bliskości zaświata. I nie, nie jest o duchach, zmorach, zjawach i demonach, bo nie chcę pisać bestiariusza. A poza tym zjawy, zmory i inne paskudztwa powstają głównie z naszego strachu. Według starych, bardzo starych, najstarszych opowieści zaświat wcale nie jest straszny. On zwyczajnie jest. Inny niż nasz – ludzki- świat.
Podobnie jak w „Tkaczce chmur” także i tutaj Autorka dotyka spraw ostatecznych, tematów, których zazwyczaj staramy się unikać – nie tylko w rozmowach z dziećmi, ale w ogóle. Bo sami się ich boimy, nie rozumiemy i wydaje nam się, że nie mówiąc o nich, odsuwając je od siebie spowodujemy, że znikną.
Wydaje nam się też często, że nie rozmawiając o nich z dziećmi, chronimy je, ale przed czym ? Przed smutkiem ? Strachem ? Życiem ?
Nie wiemy i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy życie przyniesie nam to, co nieuniknione. Baśnie z tego zbioru pomagają się z tą świadomością oswoić – dzieciom i dorosłym. Pozwalają zacząć rozmowę, zadać pytania, które męczą i trapią.
To jest ta droga, o której nikt nie wie, // Która się dwa razy otwiera dla ciebie, // Raz – gdy przychodzisz, // I raz – gdy powracasz, // Kiedy się w kole niebieskim obracasz.
Katarzyna Jackowska-Enemuo jest, jak wspomniałam, opowiadaczką historii. Kilka dni temu miałam ogromną przyjemność oglądać ją w tej roli, kiedy w ramach współpracy Plebiscytu Blogerów LOKOMOTYWA z Izabelińskimi Spotkaniami z Książką wystąpiła dla uczniów Szkoły Podstawowej w Izabelinie. Opowiadała dzieciom pochodzące z tej książki historie o Drzewie Świata i o Leszym – opiekunie lasu, akompaniując sobie na akordeonie. Towarzyszył jej, grający na cymbałach i lutni arabskiej Mateusz Szemraj.
To był niezwykły spektakl. Bez dekoracji, rekwizytów czy efektów specjalnych – tylko słowa, żywa muzyka i fascynująca osobowość Katarzyny Jackowskiej-Enemuo. To wystarczy 😉 Mimo że przecież znałam te historie, słuchałam zafascynowana.
Dzieci także dały się jej opowieściom uwieść i wciągnąć do wspólnego śpiewania i wygłaszania zaklęć. Jeśli będziecie mieli kiedyś możliwość posłuchania jej na żywo – skorzystajcie, nie będziecie żałować !!!
Katarzyna Jackowska-Enemuo „Między światem a zaświatem”, ilustr.: Nika Jaworowska-Duchlińska, wyd.: Albus, Poznań 2023
Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2022 w kategorii: Od A do Z
oraz wyróżniona w konkursie Nagroda Magellana i nominowana do nagród: Literacka Podróż Hestii i Nagrody imienia Ferdynanda Wspaniałego
a także wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej za rok 2022
Autorką wszystkich zdjęć, które towarzyszą temu wpisowi, jest Maja Kupiszewska i pochodzą z jej bloga Maki w Giverny. Przeczytajcie, co ona napisała o tej książce —>>> tutaj
Nazywam się Daniel, mam dwanaście lat i właśnie pierwszy raz lecę samolotem bez rodziców. Dzieciaki w moim wieku jeszcze nie latają same, więc siedzę obok pani, której nigdy wcześniej nie widziałem, a której mama uścisnęła dłoń na lotnisku. Obiecałem dobrze się zachowywać, nie znikać bez słowa i słuchać poleceń…
„Przyjaciel Północy” to przede wszystkim przygodowa książka wakacyjna, ale są to wakacje inne niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Wyjazd do cioci kojarzy nam się z jakimś miejscem, gdzie będzie można się kąpać, opalać, biegać w krótkich spodenkach i bluzkach bez rękawów. Tymczasem po przylocie na miejsce okazuje się, że: Jest koniec czerwca, początek wakacji, a ciocia mówi, że są tylko dwa stopnie na plusie. Trudno się temu dziwić, skoro Daniel przyleciał na Spitsbergen czyli na najbardziej północną na świecie wyspę, gdzie żyją ludzie i niedźwiedzie polarne. Jego ciocia jest Polką, mieszka tam od dawna i pracuje w gazecie, a chłopiec pochodzi z mieszanej polsko – norweskiej rodziny, więc nie ma problemów językowych w kontaktach z mieszkańcami wyspy. Od razu po przylocie Daniel wpada nieomal w sam środek tajemniczej historii kłusowników, którzy na wyspie zabijają niedźwiedzie polarne…
„Przyjaciel Północy” to nie tylko typowa przygodówka – znajdziemy tam też sporo wiedzy o Spitsbergenie, przyrodzie i realiach życia na dalekiej Północy. Autorka mieszkała na wyspie pięć lat i zna ją doskonale. Udało jej się znakomicie zbilansować wątki przygodowo – kryminalne z przekazywaniem tej wiedzy, więc wychodzi to zupełnie naturalnie, bez przydługich encyklopedycznych wywodów. Opisy przyrody, które na ogół kojarzą się z czymś nudnym, są tu równie fascynujące jak perypetie życie codziennego w warunkach polarnego dnia (przez cały dwutygodniowy pobyt chłopca tam ani na chwilę nie zachodzi słońce) czy historie polarników z przeszłości (nierzadko tragiczne). A rozdział, w którym chłopiec razem ze spotkanym tam badaczem, wypływa na obserwację wielorybów jest po prostu niezapomniany !!!
Bardzo podoba mi się w tej historii relacja Daniela z ciotką, która traktuje go z jednej strony opiekuńczo (w końcu to dwunastolatek, pierwszy raz tak daleko od rodziców i w takich warunkach), ale z drugiej – z szacunkiem, bez nadmiernego infantylizowania, pozostawiając mu odpowiedzialność, którą on może udźwignąć oraz (co najważniejsze !) z humorem.
W tegorocznym Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA ta książka została nominowana w kategorii: Od A do Z. Doceniamy w niej pozycje stworzone szczególnie starannie, w których tekst, ilustracje i sposób, w jaki została wydane, znakomicie się dopełniają, tworząc całość. W „Przyjacielu północy” tekstowi nie tylko ciekawie skonstruowanemu, ale także napisanemu żywym i w tym samym stopniu współczesnym, co ponadczasowym językiem, towarzyszą malarskie ilustracje Mariusza Andryszczyka. Nie, źle napisałam ! One mu nie towarzyszą, tylko go otulają – od pierwszej okładki, przez wysmakowaną wyklejkę, po ilustracje w tekście. Na początku każdego rozdziału spotykamy zwierzę, które w jakiś sposób będzie w nim obecne, a w środku – jakąś scenę z tego, co się w nim wydarzy. Mamy więc tam i niedźwiedzie polarne, i wieloryba, i maskonury, i niesporczaki, i… pewnego rudego kota imieniem Raptus.
Doczytawszy do ostatniej strony, rozstajemy się z bohaterami tej książki bogatsi nie tylko o wiedzę przyrodniczą. Czas, który Daniel i ciocia spędzają razem, uczy chłopca (a przy okazji czytelników tej książki) pokory wobec przyrody i reguł nią rządzących oraz szacunku dla życia.
Każdego. Niezależnie od rozmiaru.
Ilona Wiśniewska „Przyjaciel Północy”, ilustr.: Mariusz Andryszczyk, wyd.: Agora dla dzieci, Warszawa 2022
Cykl „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane” został nominowany w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
czyli siódma, ostatnia z serii „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”. O trzech pierwszych i zamyśle, jaki towarzyszy całej, serii pisałam —>>> tutaj, o czwartej i piątej —>>> tutaj, a o szóstej —>>> tutaj
„Śpiący rycerze” to ta z części cyklu „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”, na którą czekałam z największym zainteresowaniem już od momentu, kiedy ukazały się jego pierwsze tomy. Zastanawiałam się, czy w zamyśle Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel ma być to po prostu siedem oddzielnych historii o siedmiu dziewczynkach szukających szczęścia, czy też może ostatnia z nich będzie jakimś zamknięciem i podsumowaniem cyklu ? A jeśli taki jest jej zamiar – to jak to zrobi ? I czy będą to konsekwentnie historie wyłącznie o dziewczynkach ? Odpowiedź na te pytania (a raczej jej zapowiedź 😉 ) można zauważyć już patrząc na okładkę tej części.
Była raz sobie dziewczynka imieniem Ronja, która widziała i czuła więcej. Więcej niż inni, a nawet więcej niż sama sądziła, ze widzi i czuje. A do tego nie umiała udawać, że jest inaczej…
Bohaterka „Śpiących rycerzy” nieprzypadkiem nosi kojarzące się ze Skandynawią imię i również nieprzypadkowo podobna jest z twarzy do Grety Thunberg, ale czytanie tej historii tylko w kontekście tego podobieństwa i kwestii kryzysu klimatycznego byłoby sporym uproszczeniem.
Baśń tę dedykuję wszystkim wrażliwym dziewczynkom i chłopcom, którzy tak jak Ronja czują się bezsilni i samotni…
Bohaterki poprzednich sześciu części mierzyły się z problemami, które dotyczyły tylko ich, wręcz – były w nich, a ich rozwiązanie miało pomóc tylko im samym. Problem, wobec którego staje Ronja dotyczy wszystkich ludzi, całego świata – jednak wbrew pozorom to nie jest historia o zmianach klimatu, które symbolizuje płonące morze. „Śpiący rycerze” to baśń o niebyciu obojętnym, o pokonywaniu własnej bezsilności i o sile, jaką daje wspólnota.
W tym zamykającym cały cykl tomie pojawiają się oprócz Ronji nie tylko wszystkie bohaterki poprzednich części. Znaczącą rolę odgrywają w nim także tytułowi śpiący rycerze, ale wbrew temu, co stereotypowo mogło by nam się kojarzyć z ich płcią i profesją, nie siła i męstwo są ich największą mocą tylko wrażliwość.
„Śpiący rycerze” to opowieść o tym, że świat może zostać uratowany tylko przez dziewczyny, które nie boją się krzyczeć, kiedy dzieje się zło, i przez chłopców, którzy nie boją się płakać nad niegodziwością. Stanie się to jednak tylko wtedy, kiedy będą działać razem. Szczęśliwi możemy być tylko z innymi.
Teraz, kiedy już znamy wszystkie części tej serii, warto przyjrzeć się jej jako całości i docenić to, jak jej strona wizualna autorstwa Marianny Oklejak, współgra z tekstami Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel. Każdy z tomów ma swój kolor, widoczny nie tylko na grzbiecie, ale także dominujący w ilustracjach w środku, nadający im ton, bo wynikający z treści tej baśni. Kolejność, w jakiej się te kolory w poszczególnych częściach pojawiają, też nie jest przypadkowa. W otwierającym cykl „Kwiecie paproci” mamy dość oczywistą zieleń zestawioną z trochę dziecinnym różem, a potem robi się coraz poważniej. Kolorystyka tomów odpowiada dorastaniu bohaterek do coraz trudniejszych wyzwań i dorastaniu wraz z nimi czytelniczek tej książki.
„Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane” to cykl niezwykle starannie wymyślony, stworzony i wydany – chapeau bas dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili !!!
Dziękuję Wydawnictwu Bajka za egzemplarz recenzencki tej książki 🙂
Roksana Jędrzejewska-Wróbel „Śpiący rycerze. Baśń o wspólnocie” („Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”), ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Bajka, Warszawa 2023
czyli szósty i przedostatni tom z cyklu „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”. O poprzednich pisałam —>>> tutaj (pierwsze trzy części) i —>>> tutaj (część czwarta i piąta). Ukazał się już także siódmy, ostatni tom „Śpiący rycerze”, ale o nim i o moich refleksjach po przeczytaniu całości napiszę kiedy indziej (edit: napisałam —>>> tutaj )
Książka nominowana w konkursie Książka Roku 2023 IBBY w kategorii literackiej !!!
Cykl „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane” został nominowany w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
Szczęśliwa, bo pewna siebie
Baśń tę dedykuję wszystkim, którzy nie czują się pewni siebie, którzy nieustannie porównują się z innymi, myśląc, że są gorsi – napisała Autorka na ostatniej okładce tej książki.
Była raz sobie dziewczynka imieniem Anielka, która zupełnie, ale to zupełnie nie wierzyła w siebie. Tak bardzo, że nie była nawet pewna, czy naprawdę istnieje, czy tylko tak jej się wydaje. Kiedy patrzyła w lustro, prawie nigdy nie widziała siebie samej, tylko fragmenty…
„Kije samobije” to ta z baśni Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel, która dotknęła mnie najbardziej osobiście. Ze wszystkich jej bohaterek najbardziej jestem Anielką.
Kiedy patrzę teraz na swoje zdjęcia sprzed lat, widzę na nich zupełnie inną osobę, niż widziałam wtedy na tych samych zdjęciach (i w lustrze). Patrzę też na moje zdjęcia z osobami, z którymi się porównywałam i wtedy to porównanie zdecydowanie nie wypadało na moją korzyść. Dziś już tego tak bardzo nie widzę. Co więcej – rozmawiałyśmy jakiś czas temu, po wielu latach i dowiedziałam się, że one także nie były ze swojego wyglądu zadowolone, też miały rozmaite związane z nim kompleksy ! Zastanawiałam się wtedy też, jak to jest być taką ładną, zgrabną, atrakcyjną i przez wszystkich podziwianą ? Byłam pewna, że one to wiedzą. Okazało się, że wcale nie…
Te kije samobije, które są w naszych głowach, nie dotyczą tylko wyglądu. Porównujemy się z innymi na różnych polach i wydaje nam się, że wszystko co oni robią jest ciekawsze i lepsze, a ich życie zdecydowanie bardziej ekscytujące. Wydaje nam się, że takich, jacy jesteśmy, nikt nie polubi, a już na pewno nikt nie będzie podziwiał. Anielka też taka była, ale udało jej się znaleźć sposób, żeby te kije samobije (dosłownie) pobić. Oczywiście, nie wszyscy muszą uprawiać aikido, ale ważne jest żeby znaleźć taki sposób na życie, aby móc spojrzeć w lustro i powiedzieć: Jestem taka, jak powinnam. I wszystko jest ze mną w porządku. Wszystko.
Obowiązkiem nas dorosłych jest mówić to dzieciom i pomóc im w to naprawdę uwierzyć. Ta dająca szczęście pewność siebie jest najlepszym posagiem na całe życie.
Dziękuję Wydawnictwu Bajka za egzemplarz recenzencki tej książki 🙂
Roksana Jędrzejewska-Wróbel „Kije samobije. Baśń o pewności siebie” („Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”), ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Bajka, Warszawa 2023
Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2022 w kategorii: Od A do Z !!!
Oto książka, która – jak napisała we wstępie do niej prezeska Fundacji Powszechnego Czytania Maria Deskur – powstała z odruchu serc Artystów, ich współczucia dla dzieci i matek ukraińskich, które uciekając przed złem, znalazły się w Polsce często bez niczego, zdecydowanie bez książek. A przecież książka ma moc odrywania nas od ciężkiej rzeczywistości, jest odskocznią, łagodzi emocje, pozwala na uśmiech – książka chroni !
Lista twórców tej książki jest długa. Znajduje się na niej 28 nazwisk autorów tekstów i 32 twórców ilustracji, a tylko jedno powtarza się na obu. Spotkamy tu też wielu znanych bohaterów – są Basia, Wesoły Ryjek i oczywiście Pan Kuleczka z kaczką Katastrofą, psem Pypciem i muchą Bzyk-Bzyk.
Wszystko zaczęło się od tego, że w dzień po napaści Rosji na Ukrainę, Fundacja Powszechnego Czytania ogłosiła zbiórkę funduszy na zakup książek dla ukraińskich dzieci, które zmuszone były szukać w Polsce schronienia. Katarzyna Bogucka, by wspomóc zbieranie środków w social mediach, zaprojektowała ilustrację nawiązującą do celu akcji, a za jej przykładem, w odpowiedzi na apel Fundacji, kolejne osoby – ilustratorki i ilustratorzy z Polski, ale nie tylko – przygotowały i przekazały Fundacji wykonane przez siebie obrazki.
Potem pojawił się pomysł, by do powstałych prac dopisać teksty, a całość wydać w książce, która nie omijając tragicznych doświadczeń, będących udziałem małych uchodźców, pokazywałaby też, że wojna to nie cały nasz świat, że świat lepszy i mądrzejszy jest możliwy – napisał na swoim profilu na Facebooku Paweł Pawlak, którego ilustracja znalazła się na okładce tej książki.
Cechą takich książek – składanek jest to, że są nierówne. Każda rozkładówka składa się tutaj z literek na jednej stronie, a ilustracji na drugiej. Teksty są różne – czasem to krótkie opowiadanie, czasem wiersz. Ilustracje wyszły spod ręki wielu twórców, więc różnią się stylem i techniką. Każde przełożenie kartki prowadzi nas do innych światów wyobraźni.
To co łączy te teksty i ilustracje, to przekonanie o ogromnej wartości słów i o znaczeniu książek w życiu ludzi, szczególnie wtedy, kiedy jest im trudno…
W jaki sposób książka może być przeciw wojnie ? Bardzo prosty – polskim dzieciom, do których adresowane jest polskie wydanie, pomoże zrozumieć, co czują ich ukraińscy rówieśnicy, którzy musieli uciekać przed wojną. Da też nadzieję na to, że (zgodnie z tytułem) mimo wojny świat nadal może być piękny.
Dochód ze sprzedaży tej książki – cegiełki pozwoli wydać ją też w wersji ukraińskiej. Od wybuchu wojny Fundacja Powszechnego Czytania pozyskała i rozdała ukraińskim dzieciom w Polsce już 150 tysięcy książek.
Update z lutego 2023 – książka już się ukazała po ukraińsku i można ja kupić —>>> tutaj
Wojna niszczy, bliskość ratuje.
Czytamy, rozmawiamy, uśmiechamy się,
razem jesteśmy silniejsi.
„Świat jest piękny. Książka przeciw wojnie”, wyd.: Fundacja Powszechnego Czytania, Warszawa 2022
Cykl „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane” został nominowany w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!
czyli czwarta i piąta z siedmiu napisanych przez Roksanę Jędrzejewską-Wróbel i zilustrowanych przez Mariannę Oklejak baśni, składających się na cykl Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane. Ostatnie dwie ukażą się w przyszłym roku.
O całym cyklu – powodach, dla których powstał, oraz pomyśle na niego pisałam przy okazji pierwszych trzech części. Nie będę powtarzać, po prostu zapraszam —>>> tutaj .
Nie jest więc raczej dla nikogo zaskoczeniem, że w kolejnych częściach Roksana Jędrzejewska-Wróbel znowu sięgnęła po tradycyjne, choć obecnie już rzadziej znane baśnie po to, żeby je przetworzyć współcześnie i pokazać w nich problemy, z którymi musimy mierzyć się tu i teraz.
Szczęśliwa, bo twórcza
Baśń tę dedykuję wszystkim, którzy chcą mieć wpływ na swoje życie
Była sobie raz dziewczynka imieniem Marianna, która uwielbiała czytać i wyobrażać sobie różne rzeczy – nawet te nieistniejące. A im więcej czytała, tym jej wyobraźnia była bujniejsza i rozrastała się jak dżungla, bo tak właśnie działają książki – jak woda na rośliny…
„Woda żywa” to historia, która bardzo wyraźnie nawiązuje do zmian, jakie zachodzą we współczesnym świecie – nie tylko tych związanych z klimatem oraz coraz powszechniejszą u nas betonozą, ale także z coraz większym wpływem, jaki ma na to wszystko chciwość wielkich korporacji. Jej bohaterka Marianna pokazuje jednak, że można temu wszystkiemu stawić czoła, jeśli tylko ma się wystarczająco dużo wyobraźni oraz odwagi, żeby za nią podążyć.
Szczęśliwa, bo wytrwała
Baśń tę dedykuję wszystkim, którym się wydaje, że są zbyt słabi, aby coś osiągnąć
Była sobie raz dziewczynka imieniem Małgosia, która nie lubiła się wysilać. Nie myślcie jednak, że była leniwa, wcale nie. Po prostu jeśli coś nie przychodziło jej szybko i łatwo, to z tego rezygnowała. (…) Krótko mówiąc, Małgosia robiła tylko to, co było przyjemne i od razu sprawiało radość…
„Żelazne trzewiczki” były tą częścią cyklu, która zaskoczyła mnie najbardziej, bo jest najmniej baśniowa. Az chciałoby się powtórzyć za biskupem Krasickim: A cóż to jest za bajka ? Wszystko to być może…
Sens baśni generalnie polega na tym, że ich bohaterowie konfrontowani się z sytuacjami granicznymi, ale dzieje się to w świecie fantastycznym, który normalne realia życia bierze niejako w nawias. Tu natomiast wszystko jest jak najbardziej realne. Roksana Jędrzejewska-Wróbel stawia Małgosię wobec doświadczenia nieodwracalnego kalectwa, a tytułowe żelazne trzewiczki są… nie, nie powiem, przeczytajcie tę książkę ! Inaczej jednak niż w tradycyjnej wersji tej baśni, wędrówka w nich nie prowadzi jej do utraconej miłości, tylko do samej siebie, bo to jest punkt wyjścia do wszystkiego, co będzie dalej.
W cyklu Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane ukazało się już pięć baśni. Teraz pozostaje nam tylko czekać na dwie ostatnie, które ukażą się w przyszłym roku. Jestem bardzo ciekawa dokąd tym razem zaprowadzi nas wyobraźnia Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel i Marianny Oklejak, ale nie wątpię, że znowu będzie interesująco i pięknie.
Dziękuję Wydawnictwu Bajka za egzemplarze recenzenckie tych książek 🙂
Roksana Jędrzejewska-Wróbel „Woda żywa. Baśń o twórczości” („Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”), ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Bajka, Warszawa 2022
Roksana Jędrzejewska-Wróbel „Żelazne trzewiczki. Baśń o wytrwałości” („Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”), ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Bajka, Warszawa 2022