Truchlin. Kredowy ludzik

Truchlin. Kredowy ludzik

Czyli komiksowa kontynuacja trzytomowego cyklu powieściowego o Truchlinie – niezwykłej i nieistniejącej w rzeczywistości dzielnicy Pragi. Pisałam o nim —>>>tutaj i —>>>tutaj.

Na ostatniej okładce Przemek Staroń tak odpowiada na pytanie czy trzeba znać książki z serii TRUCHLIN, żeby przeczytać ten komiks:

Są dwie możliwości. Pierwsza: nie znasz Truchlina. A jednak ten komiks zabierze Cię w świat, który znasz doskonale. Świat, który jedni chcieliby zmienic, inni wręcz przeciwnie, a Ty miotasz się, nie mogąc znaleźć swojego miejsca. Jest jeszcze druga możliwość: znasz Truchlin. No ale w takiej sytuacji nie czytasz przecież tych słów, bo jesteś już pewnie gdzieś w połowie książki!

Ostatnimi czasy kończy się sporo historii z Truchlina…

Stare domy znikają jeden po drugim, a razem z nimi ludzie.

Od wydarzeń opisywanych w ostatnim tomie minęły podobno dwa lata, choć mnie się wydaje, że trochę więcej. Na Truchlinie działa już elektryczność, a terenem położonym w centrum miasta interesują się inwestorzy, ale historii tego miejsca nie da się tak po prostu zamknąć. Nadal żyją tam ludzie, którzy nie chcą opuścić swoich domów. Nie chcą zmian, pragną dalej żyć tak, jak dotychczas…

Wojtech Matocha i Karel Osoha wracają z historią w siedmiu częściach, które pierwotnie ukazywały się w kolejnych zeszytach, a teraz są zebrane razem. Wracają na Truchlin, ale z innymi bohaterami (nie do końca, ale nie chcę zdradzać, kto i w jakich okolicznościach tam się pojawia). Najważniejszą postacią „Kredowego ludzika”, można powiedzieć, że narratorem tej opowieści jest Vašek, który jest tam obcy. Po śmierci mamy przyjechał do Pragi do wujka. Nie znał prawdziwego Truchlina, ale próbuje zrozumieć to miejsce i znaleźć w nim swoje miejsce. Czy mu się to uda?

Obawiałam się tej kontynuacji, bo często jest tak, że jedynym powodem, aby ciągnąć dalej jakąś historię, jest chęć odcinania kuponów od wcześniejszego sukcesu. „Kredowy ludzik” nie jest takim przypadkiem – autorzy mają jeszcze coś ciekawego do opowiedzenia, a Truchlin zwizualizowany przez Karela Osohę ma niezwykłą atmosferę. Jego mrok pozostaje z nami na długo po skończeniu tej książki.

Pozwolę sobie na zakończenie na opinię odmienną o blurba Staronia:

Są dwie możliwości. Pierwsza: znasz Truchlin i ta historia wciągnie Cię od pierwszej strony, bo to będzie powrót do miejsc, które pamiętasz i które są fascynujące.

Jest jeszcze druga możliwość: nie znasz Truchlina. Wtedy zdecydowanie powinnaś (lub powinieneś) najpierw sięgnąć po książki. Nie będziesz żałować!!!

Wojtech Matocha & Karel Osoha „Truchlin. Kredowy ludzik”, przekł.: Anna Radwan-Żbikowska, wyd.: Afera, Wrocław 2025

Czarodziejskie pianino Fisia

Czarodziejskie pianino Fisia

Książka nominowana w konkursie KSIĄŻKA ROKU Polskiej Sekcji IBBY w kategorii graficznej !!!

Mały Filemon, zwany przez wszystkich Fisiem, przeprowadził się niedawno z rodzicami do nowego, większego mieszkania. Było w nim mnóstwo miejsca. W salonie stały tylko kanapa i stół. Można było biegać dookoła, tarzać się po podłodze i odbijać balonik od ścian i sufitu.

Pewnego dnia wszystko zmienił jeden dźwięk. Dzwonek.

Trrrilt!

Ten dzwonek oznajmił, że w domu zjawili się dwaj panowie, którzy wniesili do niego… pianino. Fiś pierwszy raz widział ten instrument. Gdy mama podniosła klapę, ujrzał białe i czarne klawisze. Nic nadzwyczajnego. Tylko czerń, biel i cisza.

Fiś wyciągnął rękę i nieśmiało nacisnął jeden z klawiszy…

…i od tego momentu zaczęły dziać się czary, które przepięknie zwizualizowała Marianna Oklejak. Czary ? A może nie one, tylko wyobraźnia i talent ?

Na facebookowym fanpage’u Wydawnictwa Bajka znalazłam dziś takie słowa:

Opowieść o Fisiu to wielka pochwała wyobraźni i twórczości, a zarazem BAJKA TERAPEUTYCZNA o oswajaniu się dziecka z własnym talentem, o wrażliwości i wytrwałości, o budowaniu odporności na porażki, o mądrych wspierających rodzicach i o ważnej roli mistrza w naszym życiu.

To także KSIĄŻKA BARDZO OSOBISTA. Bo napisała ją mama małego wirtuoza, Joanna Olejarczyk (jej bajki znajdziesz na Złotej Liście Cała Polska Czyta Dzieciom ). Bo swoją ukochaną MUZYKĄ ZILUSTROWAŁA Marianna Oklejak (nikt inny tak by nie potrafił).

Jej ukazanie zbiegło się w czasie w Konkursem Chopinowskim. Od kilku dni, kiedy tylko mam taką możliwość i siłę na to, towarzyszą mi gdzieś w tle etiudy, nokturny, walce, ballady i barkarole grane w pierwszym etapie. Zaczęłam zastanawiać się, jak to jest z jego uczestnikami ? Czy oni widzą muzyką podobnie do Fisia? Bo ja nie i pewnie jestem o coś od nich uboższa, ale to nie znaczy przecież, że mój odbiór jest gorszy.

Pomyślałam sobie, że „Czarodziejskie pianino Fisia” może być dobrym wstępem do rozmowy z dzieckiem (a takie książki lubię bardzo!) – rozmowy właśnie o tym, jak odbieramy muzykę, jak ją rozumiemy, po co w ogóle jej słuchamy i co nam to daje…

Potem przyszła do mnie refleksja o tym, że aby dobrze zrozumieć i poczuć muzykę potrzebna jest cisza, której bardzo w naszym świecie brakuje. Jeszcze nie tak dawno – jakieś sto lat temu czyli kilka pokoleń wstecz, muzykę można było usłyszeć tylko na żywo, a do tego potrzebny był instrument i ktoś, kto potrafi na nim grać. Teraz żyjemy w środowisku zaśmieconym dźwiękami, atakującym nas ze wszystkich stron: muzyką z głośników, sygnałami wydawanymi przez rozmaite urządzenia oraz hałasem, jaki robią pracując. W tym wszystkim gubi nam się gdzieś piękno i emocje, które możemy usłyszeć w muzyce – ale tylko wtedy, gdy będziemy jej słuchać, a nie puszczać mimo uszu w biegu. Jak ci ludzie w waszyngtońskim metrze mijający bez zainteresowania grającego skrzypka…

…a był to Joshua Bell, jeden z najwybitniejszych skrzypków, który na najdroższych skrzypcach świata grał jedne z najtrudniejszych utworów, jakie powstały. W ramach eksperymentu społecznego grał tam przez godzinę, a w tym czasie zaledwie kilka osób zwróciło na to uwagę.

Nie dziwię im się, bo do tego, żeby naprawdę słuchać potrzebna jest cisza i choć odrobina spokoju, pozwalającego poświęcić uwagę dźwiękom. I tego właśnie na kolejne etapy Konkursu Chopinowskiego życzę sobie i tym, którzy też tego pragną !

Dziękuję Wydawnictwu Bajka z egzemplarz recenzencki tej książki !!!

Joanna Olejarczyk „Czarodziejskie pianino Fisia”, ilustr.: Marianna Oklejak, wyd.: Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2025