Książki Jacqueline Wilson należały kiedyś do ulubionych lektur Środkowej z moich z córek. „Dziewczynka z walizkami” była pierwszą, którą opisałam, a teraz jest drugą (po „Na krawędzi”), którą tu przypominam.

Wpis z 16 maja 2006 roku, Środkowa z córek była wtedy rówieśniczką bohaterki tej książki:
Andrea ma 10 lat. Jeszcze do niedawna jej życie było proste – mieszkała razem z rodzicami i Rzodkiewką (ukochanym pluszowym króliczkiem) w Morwowej Chatce. Teraz z tamtego życia pozostała jej tylko Rzodkiewka. W tamtym domu mieszka już ktoś inny, a rodzice rozwiedli się i zamieszkali razem z nowymi partnerami i ich dziećmi. Andy spędza tydzień u Mamy i tydzień u Taty, ale nigdzie nie jest tak naprawdę u siebie. W obu tych domach mieszkają dzieci, które są tam domownikami, a Andy jest wiecznym gościem. U Mamy i Petera mieszka w pokoju Kathy, u Taty i Carrie – razem z jej bliźniętami i nie ma tam nawet swojego łóżka, tylko śpi na podłodze w śpiworze. Całe życie była jedynaczką, a teraz musi ułożyć sobie stosunki z pięciorgiem przybranego rodzeństwa. Niedługo urodzi jej się jeszcze przyrodnia siostra. Krąży między tymi dwoma domami, z obu ma daleko do szkoły, a nade wszystko nie lubi piątków. Piątek to DZIEŃ WYMIANY.
Każde z rodziców chciałoby, żeby mieszkała tylko u niego (kłócą się o to także w jej obecności), a największym marzeniem Andy jest, żeby znów było jak dawniej i żeby mogła wrócić do Morwowej Chatki razem z rodzicami.
W „Dziewczynce z walizkami” nie ma happy endu – marzenie Andy o powrocie dawnych czasów nie może się spełnić. Nie kończy się jednak źle – pomału wszystko się układa, dziewczynka odnajduje swoje miejsce w obu domach i godzi się z całą sytuacją. Ta książka pokazuje jednak dobitnie, jak wielką tragedią dla dziecka jest rozwód rodziców, bo to właśnie oni RAZEM stanowią podstawowy filar jego świata. Rozstanie rodziców Andy i ich nowe związki to układ, w który uwikłana jest czwórka dorosłych i sześcioro dzieci. Na razie chyba nikt z nich nie jest szczęśliwy
Mieszkanie z Mamą i Tatą na zmianę to rozwiązanie niemal salomonowe – sprawiedliwe, ale dla kogo ? Andy sama tak zdecydowała, bo tylko w taki sposób mogła uciec od konieczności wyboru jednego z nich. Dwa domy tak naprawdę oznaczają jego brak, szczególnie w takiej wersji, jaką zafundowali jej rodzice. Każdy człowiek potrzebuje kawałka podłogi, o którym może powiedzieć MÓJ i gdzie stoi JEGO łóżko, miejsca gdzie może trzymać SWOJE rzeczy (okazuje się, że wystarczy nawet pół parapetu). To jest minimum, bez którego trudno jest mieć poczucie bezpieczeństwa.
Można w tej książce dostrzec także przesłanie ciut optymistyczne – mianowicie takie, że nawet najbardziej wywrócony do góry nogami świat po jakimś czasie znów się uładza. Mimo, że wszystko jest zupełnie inaczej, niż chcieliśmy, to i tak da się żyć i znaleźć w tym życiu dobre strony. Taką naukę mogą wynieść z lektury tej książki także te dzieci, których rodzice nie zamierzają się rozwodzić. W ich życiu też zdarzają się momenty, po których nic już nie jest tak, jak było.
Jacqueline Wilson „Dziewczynka z walizkami”, przekł.: Ewa Rajewska, ilustr.: Nick Sharratt, wyd. Media Rodzina, Poznań 2003
2 myśli w temacie “Dziewczynka z walizkami”