Oblicze Pana

Oblicze Pana

Wpis z 30 listopada 2009 roku:

Trochę jak Pan Samochodzik, tylko bardziej dla dorosłych – powiedziała Najstarsza (edit: wówczas szesnastoletnia), która w naszym domu wygrała wyścig do tej lektury. Podobną opinię wygłosił później mój Mąż (dorzucając jeszcze coś o skojarzeniach z „Poszukiwaczami Zaginionej Arki”).

I coś w tym rzeczywiście jest…

Znów (jak w „Kacprze Ryxie i Królu Przeklętym” ) wracamy do ponurego dnia 13 marca 1314 roku, kiedy to w Paryżu na wyspie Cite na wprost katedry Notre Dame zapłonął stos, na którym zginęli: Jakub de Molay, ostatni wielki mistrz zakonu templariuszy oraz Geoffroy de Charnay, prowincjał Normandii. Był to koniec tego, do niedawna potężnego zakonu, ale nie spełnił on nadziei króla Francji Filipa Pięknego i papieża Klemensa. Ogromne skarby templariuszy rozpłynęły się jakby w powietrzu, podobnie jak relikwie, które podobno były w posiadaniu Zakonu Rycerzy Świątyni. Na tych relikwiach szczególnie zależało wrogom zakonu. Zwłaszcza na jednej – o niezwykłej mocy, tak silnej, że sprowadziła iście starotestamentowy słup ognia, który pochłonął cały oddział wojsk królewskich…

Sto lat później owe relikwie bardzo przydałyby się Krzyżakom w wojnie z Jagiełłą…

Kolejne pięćset lat później, u schyłku Trzeciej Rzeszy, na ich trop trafia Hauptsturmfuhrer Helmut von Baysen i widzi w nich szansę na odwrócenie losów wojny…

Jeszcze kilkadziesiąt lat później (a z naszej perspektywy czasowej – za pół roku, bo w czerwcu 2010 r.), na Plantach w Krakowie zamordowany zostanie jego syn Ernest von Baysen. Zupełnie przypadkowo w sprawę wplącze się jego daleki krewny, z polskiej linii tej pruskiej rodziny – Tomasz Bażyński

Tomasz Bażyński, podobnie jak jego imiennik zwany Panem Samochodzikiem, jest historykiem sztuki i jeździ mocno specyficznym samochodem. Na tym jednak podobieństwa między oboma panami się kończą. Pan Samochodzik był (teraz tak to widzę) dość niesympatycznym, zadufanym w sobie przemądrzalcem. W tzw. realu chyba mocno denerwującym i w dodatku kompletnie aseksualnym (jak na bohatera grzecznych książek dla młodzieży przystało 😉 )

Tomasz Bażyński wcale nie jest przemądrzały. Ani aseksualny 😉 Na pozór trochę życiowy nieudacznik, w sytuacjach trudnych potrafi zachować zimą krew. Inteligentny, wykształcony i kulturalny spadkobierca pięknej tradycji rodu Bażyńskich i rodzinnej willi na krakowskim Salwatorze. Poza tym obu bohaterów różnią wyraźnie poglądy polityczne. Nie wiem, czy ktoś to jeszcze pamięta, ale Pan Samochodzik był dumnym posiadaczem legitymacji ORMO i czynił z niej użytek na łamach którejś z książek.

Wszyscy troje (czyli Najstarsza, Mąż i ja) przeczytaliśmy „Oblicze Pana”z wielką przyjemnością, wręcz jednym tchem. Prawie jak kiedyś Pana Samochodzika. To tak miła odmiana po rozczarowaniu, jakim był dla nas serial „Czas honoru” (edit: a konkretnie pierwsza seria, potem już było trochę lepiej). Oglądałam go (do niedawna, potem przestałam w ogóle 😉 ) z narastającą irytacją. Bardzo złościła mnie nonszalancja z jaką jego twórcy podchodzą do realiów czasów, w którym umieścili akcję. Zdarzyło mi się jednak słyszeć, że się czepiam, bo to w końcu fikcja i najważniejsze, żeby było ciekawie dla widza. A widowni się podoba i serial ma tzw. oglądalność.

No cóż – fikcja fikcją, a realia historyczne – realiami. Mariusz Wollny po raz kolejny udowadnia, że można stworzyć fikcyjną historię, która z jednej strony będzie pasjonująca dla czytelnika, a z drugiej – nie będzie się kłócić z faktami.

Trzeba tylko chcieć. I umieć.

A Mariusz Wollny umie. I chce 🙂

Mariusz Wollny „Oblicze Pana”, wyd.: Otwarte, Kraków 2009

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s