Hip, hip, kura !

Hip, hip, kura !

Książka nominowana i NAGRODZONA w kategorii: tekst Plebiscytu Blogerów LOKOMOTYWA

oraz nagrodzona Nagrodą ŻÓŁTEJ CIŻEMKI a także wpisana na Pokonkursową Listę-Bis Polskiej Sekcji IBBY !!!


Hip, hip kura !” to trzecia część cyklu, na który składają się także „Kury z grubej rury”, „O kurza twarz !” i najnowsza „Piąta kura u wozu”.

Justyna Bednarek twórczo wykorzystuje w ich tytułach związki frazeologiczne, które funkcjonują w codziennym języku i czyni w taki sposób, że ma to uzasadnienie w akcji książek. Sformułowania z grubej rury używamy, kiedy chcemy podkreślić dosadność i bezceremonialność czyjejś wypowiedzi. Bardzo ono pasuje do zachowań bohaterek tego cyklu, ale równocześnie są one naprawdę z grubej rury, bo w takiej właśnie spędziły pierwszy czas po wykluciu pod opieką… nie, wcale nie kury, to by było zbyt oczywiste 😉

A potem Augusta, Belka, Hildegarda i Żaneta zamieszkały razem z sympatyczną rodziną Ogórków (ludzką rodziną, nie roślinną 😉 ) przy ulicy o wspaniałej nazwie Cudne Manowce (tak, naprawdę jest taka ulica !) i wtedy dopiero zaczęło się dziać… Szczególnie, że we wszystkim maczał od czasu do czasu palce także Niewidzialny Reżyser.

Nominując „Hip, hip kura !” w kategorii: tekst Plebiscytu Lokomotywa uzasadniłyśmy to następująco: Justyna Bednarek nikogo nie oszczędza. Rzuca czytelników na pastwę czterech kur (rasy brahma) i ogórków! Pardon, Ogórków! Rzeczone warzywa to rodzina złożona z pięciu osób, w życie których wkracza boskiej klasy smartfon. Elektroniczny szpieg rozgryza czułe punkty towarzystwa i gra na nich po mistrzowsku. Na pomoc przychodzą czujne kokoszki, ratują przed lekkomyślnością i niebezpieczeństwami sieci. Temat wciągającego świata cyfrowego opisany lekko i zabawnie, bez nadmiernego dydaktyzmu, Autorka umacnia śmiechem, na deser podając nawiązania do klasyków literatury polskiej i światowej. O tym, że dobrze z tą nominacją trafiłyśmy, najlepiej świadczy wynik głosowania internautów.

Pisząc o całym cyklu nie można nie wspomnieć roli, jaką w jego powstaniu odegrała Nika Jaworowska – Duchlińska. Jej ilustracje znakomicie współgrają z humorem Justyny Bednarek, a nawet, można powiedzieć, że go podkręcają. Postaci kur, które wyszły spod jej ręki, są nie tylko równie charkterne jak w tekście, ale także łatwe do odróżnienia.

Właśnie ukazała się „Piąta kura u wozu”. Wbrew mylącemu tytułowi jest to część czwarta tego cyklu, a ja jestem bardzo ciekawa, jak będzie zatytułowany tom piąty ?

I kolejne oczywiście też 😉

Justyna Bednarek „Kury z grubej rury”, ilustr.: Nika Jaworowska – Duchlińska, wyd.: Słowne młode, Warszawa 2022

Justyna Bednarek „O kurza twarz !”, ilustr.: Nika Jaworowska – Duchlińska, wyd.: Świetlik, Białystok 2023

Justyna Bednarek „Hip, hip kura !”, ilustr.: Nika Jaworowska – Duchlińska, wyd.: Świetlik, Białystok 2023

Justyna Bednarek „Piąta kura u wozu”, ilustr.: Nika Jaworowska – Duchlińska, wyd.: Świetlik, Białystok 2024

Każdy może być święty, czyli nawet ŁOBUZY idą do nieba

Każdy może być święty, czyli nawet ŁOBUZY idą do nieba

Książka nominowana przeze mnie w Małej Edycji Plebiscytu LOKOMOTYWA 2024 !!!

Ta książka jest spełnieniem naszych marzeń – napisała w posłowiu do niej Justyna Bednarek. Najpierw Ani Salamon, bo wszystko zaczęło się od jej szydełkowych portretów. Potem moich i Natalii Galuchowskiej, naszej wydawczyni. Wszystkie trzy zapragnęłyśmy stworzyć książkę o ludziach, którzy nie bali się sięgnąć po aureolę, a teraz życzliwie zerkają na nas z góry, pomagając w codziennych kłopotach.

Chciałyśmy pokazać, że choć zostali wyniesieni na ołtarze, to nie byli nieomylni. I że dobra siła, którą po sobie pozostawili, wciąż może napędzać świat.

O tym, że to będzie bardzo dobra książka wiedziałam od razu, od momentu, kiedy zobaczyłam jej pierwszą zapowiedź. Ten święty na okładce, który wyglądał jak Supermen !!! I od razu zagrała mi w głowie „Arka Noego” sprzed lat 😉

Już dzięki „Maryjkom” wiedziałam, że Justyna Bednarek umie (a nie jest to obecnie częste !) pisać na tematy religijne bez egzaltacji, ale dotykając tego, co najważniejsze. Tutaj też potrafiła znaleźć takie słowa, żeby opowiedzieć o Świętych jak o zwykłych ludziach – z ich słabościami i błędami, które popełnili i pomimo których potrafili znaleźć w sobie siłę do czynów wielkich. Jak napisała we wstępie: w ocenie człowieka nie jest ważne to, jak nisko upadnie, ale to, jak wysoko potrafi wzlecieć. Nie trzeba być idealnym, żeby zostać świętym.

Wiedziałam też, że Anna Salamon potrafi tworzyć wspaniałe rzeczy z włóczki i że nie ma takiej rzeczy, której nie potrafiłaby wydziergać. Jednak dopiero na wystawie w warszawskim Muzeum Archidiecezji zobaczyłam te ilustracje trójwymiarowo – to są jedyne w swoim rodzaju włóczkowe płaskorzeźby. Jeśli jeszcze zdążycie – można je tam oglądać do 19 maja. A jeśli nie zdążycie, to… mam nadzieję, że ta wystawa znajdzie jeszcze gdzieś swoje miejsce.

Justyna Bednarek uczyniła narratorami opowieści o swoich świętych bohaterach rozmaite czy też rozmaitych… i tu mi brakuje wspólnego mianownika dla nich, tak są różni. Wysłuchujemy tam nie tylko ptaków i zwierząt, ale także przedmiotów takich jak koronkowa serwetka czy pogrzebacz. Jest też opowieść drogi – czy droga to też przedmiot ? Natomiast wiatr to już zdecydowanie żywioł, a też snuje nam swoją opowieść. Tylko raz Autorka zdecydowała, że pojawi się tam osobiście – żeby przedstawić swoje spojrzenie na historię świętego Jana Ewangelisty.

W zapowiedziach określa się tę książkę często jako: znakomity prezent z okazji Pierwszej Komunii św. i ja sama już ją w tym charakterze ofiarowałam, szczególnie, że chodziło o imienniczkę jednej z przedstawionych tu świętych. Nie ograniczałabym się jednak tylko do tego. To jest książka na wszystkie okazje – i dla czytelników trochę młodszych, i dla trochę starszych.

Justyna Bednarek mówi: Pisząc tę książkę, czerpałam między innymi z Pisma Świętego, z Apokryfów Nowego Testamentu i Złotej Legendy. Nie wszystko jest wiedzą historyczną, znajdziecie tu trochę legend, a trochę mojej wyobraźni. Ale to, co najważniejsze, jest prawdziwe: ludzka miłość i staranie, żeby zmieniać świat wokół siebie na lepsze.

Anna Salamon dodaje: Święci pokazują mi, że w drogę do świętości mogę ruszyć tak, jak stoję, z tym, co mam, i nigdy nie będę w niej sama.

Spróbujmy, może i my znajdziemy w sobie impuls, aby w tę drogę ruszyć…

Dziękuję Wydawnictwu Świetlik za egzemplarz recenzencki tej książki !

Justyna Bednarek (tekst), Anna Salamon (ilustr.) „Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba”, wyd.: Świetlik, Białystok 2024

Podwójne Święta / Подвійне Різдво

Podwójne Święta / Подвійне Різдво

Już na początku grudnia spadł pierwszy śnieg. Maja i Wojtek stanęli przy oknie, podziwiając ogromne, białe płatki wolno opadające w ciemności na trawnik przed domem.

– Chyba niedługo przyjdzie Święty Mikołaj – powiedział Wojtek. – I będzie choinka, i makowiec, i wszystko.

Maja pogłaskała młodszego brata po jasnej czuprynie.

-Też nie mogę się doczekać świąt – powiedziała z uśmiechem. – Mam nadzieję, że ten śnieg się nie roztopi i jutro ulepimy bałwana!

-Patrz Maja, tamte dzieci też patrzą na śnieg! – zawołał chłopiec.

Rzeczywiście. W oknie naprzeciwko pojawiły się głowy dwójki dzieci – starszego chłopca, mniej więcej w wieku Mai, i młodszej dziewczynki. Maja i Wojtek jeszcze nie zdążyli poznać nowych sąsiadów, jakoś nie było okazji. Wiedzieli tylko, że ta rodzina, bo oprócz dzieci była też ich babcia, pochodzi z Ukrainy.

– Może moglibyśmy się razem pobawić? – zaproponował Wojtek. – Ulepić nawet cztery bałwany albo zrobić bitwę na śnieżki, albo zbudować igloo?

Tak zaczyna się ta historia i mimo że z pomysłu Wojtka nic nie wyszło, bo następnego dnia śnieg już stopniał, był to początek miłej znajomości – zarówno dzieci, jak i ich babć. Igor i Sofia razem ze swoją babcią Alenką odwiedzili Maję i Wojtka (oraz ich babcię Marysię). Zamiast bawić się na śniegu piekli razem pierniczki, co stało się pretekstem do rozmowy o zwyczajach świątecznych. Okazało się przy tym, że chociaż wiele rzeczy jest podobnych, to jest też wiele różnic, a podstawową jest to… że te Święta są obchodzone w różnych terminach. I dzięki temu można je obchodzić dwa razy, za to wspólnie !

Ta książka także jest, można powiedzieć, podwójna 🙂 Nie tylko z powodu tytułu i tekstu w dwóch językach, który umieszczony jest równolegle na sąsiadujących stronach, ale także dlatego, że są tu dwie równorzędne opowieści. Dzieci polskie opowiadają dzieciom ukraińskim o swoich świętach, a ukraińskie polskim – o swoich. Podoba mi się ta równoważność obu narracji, widoczna także w ilustracjach. Co prawda ich kreska nie zachwyca, ale sam ich pomysł – tak. Ilustracje są rozplanowane na całych rozkładówkach i tak skomponowane, żeby porównywać to, co w opisywanych zwyczajach się różni, ale także pokazywać to, co jest podobne.

Dodam także, bo jest to ważne nie tylko dla mnie, że gdzieś w tle pojawia się także religijny kontekst tych świąt…

Zaliczyłam „Podwójne Święta / Подвійне Різдво” do kategorii: wokół wojny na Ukrainie, ale to nie jest książka o wojnie. Właściwie nie ma o niej tam mowy, poza jedną wzmianką przy okazji rozmowy o fajerwerkach, że ludzie teraz boją się wybuchów. Kwestia tego, dlaczego dzieci są w Polsce tylko z babcią, gdzie są ich rodzice i reszta rodziny, w ogóle nie jest poruszana. Dzięki temu Igor i Sofia nie są tu traktowani jak uchodźcy, którym trzeba współczuć, tylko po prostu jak sąsiedzi, normalne dzieci czekające niecierpliwie na święta.

Wojna się przecież kiedyś skończy (miejmy nadzieję, że już niedługo !), a sąsiedztwo pozostanie na zawsze.

Joanna Jagiełło „Podwójne Święta / Подвійне Різдво”, ilustr.: Katarzyna Urbaniak, przekł.: Joanna Majewska-Grabowska, wyd.: Świetlik, Białystok 2022