Książka nagrodzona w VI Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren (III miejsce w kategorii 0-6)

…i jakoś tak kompletnie niezauważona przeszła, a szkoda !
Jest taki las, który pachnie słońcem. Rośnie daleko stąd, pomiędzy Rozczochraną Łąką a Łysiejącą Górką. W tym lesie mieszka bardzo mądra wiedźma. Ma piegi na nosie i lubi wspinać się na drzewa. Wskakuje we wszystkie kałuże i potrafi zachwycić się kamykiem. Czasem ściga się z wiatrem i opowiada drzewom baśnie. I choć jest malutka, dobrze opiekuje się swoim lasem. A najwspanialsze jest to, że umie wiele rzeczy wyczarować, choć nie zna żadnych zaklęć.
Tak kończy się ta historia, ale na początku był sobie po prostu tylko pewien Bardzo Mały Las – tak mały, że z daleka wyglądał jak kępka drzew. Do tego prawie zawsze unosiły się nad nim siwe mgły. Las nie szumiał, ani nie szeleścił. Nie odwiedzały go zwierzęta. Nie zaglądali do niego grzybiarze. Jedyni mieszkańcy lasu, Szczur i Pająk, byli małomówni i zajmowali się własnymi sprawami.

Potem w tym lesie zamieszkała wiedźma. Jednak zupełnie nie taka, jakiej się spodziewali. Nie miała ani kapelusza, ani siwego warkocza, ani nawet miotły. Była po prostu niedużą dziewczynką o imieniu Bazylia, która dopiero uczyła się, jak być wiedźmą. Szczurowi, który mieszkał kiedyś w bibliotece i przeczytał wiele ksiąg, wydawało się, że lepiej od niej wie, co robią wiedźmy i usiłował ją do togo namówić. Ale Bazylka w każdej kwestii miała zdanie odrębne… 😉

„Mała wiedźma Bazylka” to sympatyczna opowieść o poszukiwaniu w życiu własnej drogi i samodzielnym dochodzeniu do tego, co jest w nim dla nas najważniejsze. Oraz o tym, że rozmaite mądre (w domyśle – dorosłe 😉 ) osoby, którym się wydaje, że wiedzą to lepiej od nas, wcale nie mają racji. I dobrze jest, jeśli w końcu to zrozumieją i zaakceptują.
Historii Bazylki, opowiedzianej przez Katarzynę Szestak, towarzyszą bardzo ciekawe ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej, częściowo wykonane techniką linorytu. To dzięki nim sięgnęłam po tę książkę, bo wcześniej Ela pokazywała te, jak je nazwała, SZARUSY na swoim blogu i byłam bardzo ciekawa końcowego efektu. Trochę żałuję, że wydawnictwo nie zdecydowało się na jej pierwotny pomysł, aby były one przede wszystkim szare, jednak Bazylka w wersji kolorowej też bardzo mi się podoba !

Odkryłam przy tej okazji, że mam z nią cos wspólnego. Mianowicie: też nie lubię nosić czapki. Całe życie słyszałam od rozmaitych Mądrych Osób, że powinnam i wreszcie mam na to dobrą odpowiedź: Wygodniej jest nosić we włosach wiatr, deszcz, kwiaty, pióra i liście. Wtedy do głowy wpadają najlepsze pomysły.
Dziękuję Bazylko !!!

Katarzyna Szestak „Mała wiedźma Bazylka” ilustr.: Elżbieta Wasiuczyńska, wyd.: Publicat, Poznań 2024




