Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham POP-UP

Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham POP-UP

Mały Brązowy Zając razem z Dużym Brązowym Zającem powrócili po latach i tym razem w wersji pop-up !!!

Pierwsze polskie wydanie tej historii ukazało się ponad 20 lat temu i bardzo szybko stało się ukochaną książką Najmłodszej z moich córek. Ukochaną do tego stopnia, że kiedy powstawał mój Mały Pokój z Książkami (jeszcze w poprzedniej bloxowej lokalizacji), był to drugi tytuł, jaki stanął na jego wirtualnych półkach, zaraz po książce dla niego tytułowej —>>>tutaj

Od tego czasu Najmłodsza zdążyła już dorosnąć, zaraz skończy studia, ale sentyment do obu Zajęcy nam pozostał. Od jakiegoś czasu mają swoje miejsce wśród innych ilustracji w moim całkowicie realnym małym pokoju z książkami 😉

Kiedy dowiedziałam się, że ukaże się polskie wydanie pup-up, było dla mnie oczywiste, że nie zdołam się powstrzymać przed nim. I tak się stało 😉 W tej wersji ta historia ma jeszcze więcej uroku !!! Choć równocześnie można się obawiać, że w rękach czytelników w najbardziej odpowiednim dla niej wieku, żywot tej książki będzie krótki 😦

To jest dokładnie ta sama historia co poprzednio, nie ma tu ani jednego słowa więcej. Tak jak wtedy Mały Brązowy Zając usiłuje opowiedzieć Dużemu, jak bardzo go kocha i za każdym razem Duży go przelicytowuje, aż to niezapomnianego: A ja ciebie kocham jak stąd do księżyca… I Z POWROTEM.

I te same ilustracje, tylko tym razem trójwymiarowe i ruchome…

Nie rozumiem tylko jednej rzeczy – dlaczego tym razem w żadnym miejscu tej książki nie znajdziemy nazwiska jej tłumacza ??? O tym, że jest to znowu przekład Jarosława Mikołajewskiego, upewniłam się porównując tekst z poprzednim wydaniem, bo jego nazwisko nie znalazło się nie tylko na pierwszej okładce, ale nawet w stopce redakcyjnej umieszczonej na ostatniej. Niezależnie od tego, czy stało się to wyniku przeoczenia czy świadomego działania wydawnictwa, jest to sytuacja nie do zaakceptowania.

Szkoda, że tak pięknej książce towarzyszy taka przykra niedoróbka 😦

Sam McBratney (tekst), Anita Jeram (ilustr.) “Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham PUP-UP”, projekt przestrzenny Corina Fletcher, przekł. Jarosław Mikołajewski, wyd. HarperCollins Polska, Warszawa 2024

Na Jowisza ! Uzupełniam Jeżycjadę

Na Jowisza ! Uzupełniam Jeżycjadę

„Jeżycjada” pojawiła się w moim życiu ponad 40 lat temu, kiedy byłam jeszcze w szkole podstawowej. Do niedawna wydawało mi się, że zaczęłam od „Kwiatu kalafiora”, potem cofnęłam się do „Szóstej klepki” i „Kłamczuchy”, a poczynając od „Idy sierpniowej” już byłam na bieżąco z kolejnymi tomami, ale spojrzałam na daty i chyba to jednak nie było tak 😉 Od pewnego czasu po nowe części cyklu sięgam raczej z przyzwyczajenia i za każdym razem zastanawiam się, czy następnego już sobie nie odpuścić. Ale jakoś nie odpuszczam, choć potem lektura kończy się dla mnie rozczarowaniem, że to już nie to co kiedyś…

Jestem także uczestniczką (choć ostatnio tylko podczytującą) forum internetowego, które nazywało się kiedyś Fani Małgorzaty Musierowicz. Obecnie ma ono tytuł ESD, ale w podtytule powinno być: ROZCZAROWANI Fani MM. Ja nie jestem rozczarowana aż w takim stopniu i uważam, że jego uczestnicy w swojej krytyce bardzo często zapędzają się zbyt daleko. Niemniej doceniam ich stopień zaangażowania w literaturę, skoro chce im się tworzyć fanfiki oraz analizować business plan gospodarstwa Floriana i Partycji czy strukturę wydatków Gizeli w grudniu 1935 roku. Myślę, że (paradoksalnie !) autorka „Jeżycjady” powinna być dumna z jego istnienia, bo świadczy to o tym, że cykl doczekał się licznego grona nieobojętnych i uważnych czytelników 😉

Kiedy dowiedziałam się, że ma się ukazać książka będąca swoistym, autorskim uzupełnieniem cyklu, nie bardzo wiedziałam, czy będę chciała po nią sięgnąć. Znałam wcześniej autobiograficzne (i od dawna nie wznawiane) „Tym razem serio” oraz rodzinne wzmianki w książkach kulinarnych Małgorzaty Musierowicz, więc obawiałam się powtórzeń. Zaufałam jednak pozytywnym ocenom usłyszanym od dwóch kobiet, których wiedzy o literaturze ufam. I dobrze zrobiłam !!!

Nie ma tam zbyt wielu powtórzeń (a te, które są, musiały się tam znaleźć, żeby całość była zrozumiała także dla czytelników mniej w twórczości autorki oczytanych), jest za to sporo ciepłych rodzinnych historii. Są też autorskie uzupełnienia – wzmianki o postaciach, które pojawiły się w rozmaitych tomach na planach odleglejszych wraz z portretami obrazującymi, jak wyobrażała ich sobie autorka oraz (czasem) opowieściami o osobach, które były ich pierwowzorami. Pewnym rozczarowaniem było tutaj dla mnie jednak brak słynnej tabliczki na drzwiach z nazwiskami Żak-Hajduk-Kołodziej. Liczyłam, że będę mogła zobaczyć, jak ona wyglądała 😦

Wśród znajdujących się tam historii rodzinnych fantastyczne są przede wszystkim te, które dotyczą brata autorki – Stanisława Barańczaka. Szczególnie zachwyciła mnie opowieść o tym, jak trafili w antykwariacie na antologię dramatu amerykańskiego oraz wizytówki, które stworzył on dla mamy i siostry. Dzięki dwuwierszowi o działach zapamiętam też na zawsze, czym jest rym homonimiczny 🙂

Urzekająca jest także (choć nie zawiera w sobie Stanisława Barańczaka 😉 ), historia o słoikach z kapustą w prezencie gwiazdkowym dla syna autorki oraz przepis na sałatkę jarzynową jej mamy.

Reasumując: „Na Jowisza ! Uzupełniam Jeżycjadę” to urocza i ciepła lektura na długie jesienne i zimowe wieczory, ale wyłącznie dla czytelników (a raczej czytelniczek), które „Jeżycjadę” znają na wyrywki i uwielbiają (przynajmniej do pewnego jej momentu). A więc – dla osób, które się na niej wychowały i które z nią dorastały. Czyli: dla takich w moim wieku lub niewiele młodszych 🙂

Małgorzata Musierowicz (przy współpracy Emilii Kiereś) „Na Jowisza ! Uzupełniam Jeżycjadę”, wyd.: HarperCollins Polska, Warszawa 2020