Felcia czyli szkice z kichającym berecikiem

Felcia czyli szkice z kichającym berecikiem

Spotkałem kiedyś małą dziewczynkę.

– Narysuj mi mnie ! – poprosiła, gdy usłyszała, że ilustruję książki.

– Czyli co dokładnie ? – Nie byłem pewien, co ma na myśli.

– Jak robię „widoczki” albo jak znajduję BMW, albo jak przeganiam pana Pudla, albo jak…- i tak zaczęła opowiadać mi różne historie.

Z początku wszystko rysowałem (to umiem najlepiej), ale dziewczynka mówiła tak dużo, że nie nadążałem i zacząłem jej opowieści spisywać (bo pisze się krócej i łatwiej niż rysuje).

Dziewczynka miała na imię Felcia, a ta książka jest spełnieniem jej prośby – napisał na okładce Paweł Pawlak.

Myślę, że spotkał swoją bohaterkę we wspomnieniach z dzieciństwa pewnej osoby, która ma na imię trochę inaczej, ale wygląda podobnie 😉 A jej dzieciństwo przypadło na czas, który przypadkiem był także czasem mojego dzieciństwa, więc poczułam się w tej książce całkiem swojsko. Choć jestem od Felci nieco młodsza, bo do szkoły poszłam dwa lata później, realia tych czasów pamiętam bardzo dobrze.

Tak samo jak ona chodziłam po zakupy z siatką z siatki i zarzucałam ją sobie na plecy. Kiedyś zrobiłam to z dużym rozmachem, a siatce niestety nie było Serabiałegopełnotłustegoniekwaśnegowkostcenapierogipółkilo tylko truskawki mocno dojrzałe, więc miałam na plecach wielką czerwoną plamę, a w domu… Lepiej nie wspominać 😉

Tak samo jak ona wisiałam też na trzepaku – czasem na górnej jego części i kompletnie nie rozumiałam, czemu Babcia, widząc to z okna, złościła się na mnie.

„Felcia czyli szkice z kichającym berecikiem” to opowieść o dzieciństwie – szczęśliwym i bezpiecznym, takim jakie może się przydarzyć w każdych czasach. Ale to, że takie było, widzi się i docenia dopiero z perspektywy wielu lat. To jednak także opowieść o czasach bardzo konkretnych – latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych, może bez zbytniego zagłębiania się w realia społeczno-polityczne, za to z wieloma szczegółami, które bez trudu rozpozna każdy, kto wtedy żył w PRL. Szczególnie wiele takich smaczków można znaleźć na ilustracjach. Kiedy zobaczyłam mieszkanie rodziców Felci, poczułam się trochę tak, jakbym wróciła na ulicę Bukową w Bydgoszczy, gdzie wtedy mieszkaliśmy. U nas też były takie fotele, jeden nawet jest do dziś u mnie w domu. Szafka i lampa pod sufitem także wyglądają znajomo, a na ścianach też mieliśmy podobny kilimek. Tylko reprodukcja Chełmońskiego się nie zgadza, u nas wisiał (o ile dobrze pamiętam) Wyspiański.

Roksana Jędrzejewska-Wróbel napisała w przedmowie to tej książki: Zapraszam was do świata tej niezwykłej dziewczynki. A jeśli chcecie dowiedzieć się o nim czegoś więcej, na przykład, dlaczego ugniatało się zwierzątka z czerwonego wosku pokrywającego kostki żółtego sera, to zapytajcie swoich babć i dziadków. Na pewno będą mieli Wam mnóstwo do opowiedzenia. A może oni też zaprzyjaźnią się z Felcią ? Bardzo możliwe. Dziś byłaby przecież ich rówieśnicą…

Ja co prawda wnuków jeszcze nie mam, ale myślę, że ta książka może być dobrym punktem wyjścia do powspominania naszego dzieciństwa także z innymi dziećmi. A na wnuki sobie spokojnie poczeka…

P.S. I bardzo jestem wdzięczna Autorowi za przypomnienie zapomnianego już, telewizyjnego teatrzyku z Kubusiem i Agnieszką !!! To właśnie dzięki nim mam na imię, tak jak mam. A gdybym się urodziła chłopcem, byłabym Kubusiem 🙂

Paweł Pawlak „Felcia czyli szkice z kichającym berecikiem”, wyd.: Wilga, Warszawa 2022

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s