Edit 8.10.2020: „Awaria elektrowni” została wpisana na listę White Ravens 2020 !!!
Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2019 w kategorii Od A do Z

Gdyby ktoś tamtej nocy spojrzał w dół z samolotu, zobaczyłby na ziemi czarną plamę w kształcie serca. To awaria elektrowni pogrążyła w ciemności całe miasto, a wraz z nim okoliczne miasteczka, wsie i domy rozsypane wśród pól. Kawałek świata nagle zmienił się nie do poznania…
Żyjemy w świecie pozbawionym ciemności, boimy się jej i staramy się ją rozświetlić. Nawet w miejscach odległych od ludzkich siedzib trudno jest zobaczyć gwiazdy na niebie, bo zagłusza je łuna bijąca od ziemi, ale jesteśmy do tego stanu tak przyzwyczajeni, że nie zauważamy tego. Rzadko patrzymy w nocy w niebo, bo po co, skoro i tak niczego na nim nie widać ?
Pogasły lampy, latarnie, podświetlane reklamy, sygnalizacja świetlna i neony nad witrynami sklepów. Znieruchomiały ruchome schody, windy stanęły pomiędzy piętrami. Z cichym pyknięciem wyłączyły się komputery, telewizory zgasły w pół słowa, umilkło radio, elektryczne czajniki nie zdążyły zagotować wody, pralki zatrzymały się w połowie wirowania, a lodówki zaczęły się rozmrażać. Na pozbawionym prądu obszarze zapanowała cisza i ciemność…
Trwająca jedną noc awaria elektrowni, która pogrąża okolicę w ciemności, pozwala zauważyć jak wiele tracimy przez jej brak. Nie widzimy nie tylko gwiazd, ale także zwierząt, które żyją obok nas, ale chowają się tam, gdzie nie dociera światło.
Kiedy czytałam tę książkę przypomniały mi się dawne czasy moich pierwszych obozów harcerskich, pierwsze nocne warty w ciemnym lesie i to, jak trudno było zrozumieć, że w ciemności lepiej widzi się bez światła. Kiedy zapalamy latarkę, widzimy bardzo dobrze tylko to, co ona oświetla, natomiast wszystko, co znajduje się poza strumieniem światła, ginie w ciemności jeszcze ciemniejszej. Kiedy zgasimy światło i poczekamy chwilę, aż oczy przyzwyczają się do nowych warunków, okaże się, że możemy zobaczyć dużo więcej – na przykład zwierzęta, które na co dzień kryją się przed nami i nawet nie wiemy, że są tak blisko.
„Awaria elektrowni” została wyróżniona w kategorii literackiej konkursu Książka Roku IBBY, natomiast (ku mojemu zdziwieniu i żalowi) w kategorii graficznej zdaniem jury nie zasłużyła nawet na nominację. Nie dyskutuję z werdyktami jurorów w takich sytuacjach, bo wiem, że ich rola jest niebywale trudna – nie sposób jest porównywać rzeczy nieporównywalnych 😉 Myślę jednak, że warto jest docenić nie tylko tych ilustratorów, którzy starają się wnieść do tego świata coś nowego, ale także tych, którzy sięgają do tradycji i robią to znakomicie. My, dorośli czytelnicy książek dla niedorosłych, widzieliśmy w swoim życiu dużo więcej niż ich dziecięcy adresaci i to, co nam może wydać się zachowawcze i mało odkrywcze, dla nich może być odmienne od tego, co już znają.

Opowieść Tiny Oziewicz o ciemności, która trwała jedną noc, zamknięta jest w książce, która cała – od okładki przez wyklejki i całostronicowe ilustracje Rity Kaczmarskiej – utrzymana jest w ciemnych, nocnych barwach. Świat pozbawiony sztucznego oświetlenia okazuje się być fascynujący i pełen niespodzianek.
Tina Oziewicz „Awaria elektrowni”, ilustr.: Rita Kaczmarska, wyd.: Dwie Siostry, Warszawa 2019