Wpis z 19 stycznia 2007 roku:

Pora na dobranoc, bo już księżyc świeci.
Dzieci lubią misie – misie lubią dzieci.
To wcale nie było tak dawno, choć niektórym trudno w to uwierzyć. Telewizja miała wtedy tylko jeden program i wszystkie dzieci, jak Polska długa i szeroka, zasiadały przed telewizorami o tej samej porze. Dobranocki wówczas wyświetlane były naszym „przeżyciem pokoleniowym”, a miś Uszatek postacią kultową (cokolwiek by to słowo miało znaczyć 😉 ) dla wielu, dziś już dorosłych roczników.
Mimo, że książki o jego przygodach ukazywały się wówczas w setkach tysięcy egzemplarzy, większości z nas Uszatek kojarzy się przede wszystkim ze swoja wersją telewizyjną i miłym głosem Mieczysława Czechowicza. Dobranockowy świat Uszatka różni się od książkowego i jest trochę dziwny – nie ma w nim ludzi, a Miś i inne zwierzątka mieszkają sami, każdy w swoim domku, mimo że chodzą do przedszkola. Któraś z moich córek zapytała, oglądając ten film – To on jest mały czy dorosły, bo nie rozumiem ? 😉
Uszatek z książek jest misiem „przypisanym” do dzieci. Najpierw, po ucieczce ze sklepu z zabawkami spotkał Zosię i Jacka i zamieszkał z nimi. Kiedy oni poszli do szkoły, przeniósł sie do pokoju ich młodszej siostrzyczki Ani. Później razem z nią powędrował do przedszkola i już tam został.
Książki o jego przygodach pojawiły się w naszym domu jeszcze przed trzecimi urodzinami Najstarszej z córek. Uszatek zdetronizował Borysa i panował niepodzielnie, póki nie nastała era Pafnucego. Potem było tak jeszcze dwa razy, bo córki Środkowa i Najmłodsza też polubiły te misie. Przygody Uszatka są zrozumiałe dla maluchów – dzieją się w domu i na podwórku, na łące i w lesie. Oprócz misia występują w nich piesek, kogucik, bocian, zajączek, zabawki i dzieci. Historyjki są niezbyt długie i opowiedziane nieskomplikowanym, ale pięknym językiem. Początkowo trochę drażniły mnie w tych książkach krótkie zdania i maniera autora, polegająca na zaczynaniu ich od orzeczenia (Wyszedł Miś na drogę. Patrzy. Drogą idzie Kogucik), ale szybko się przyzwyczaiłam.
Nasza Księgarnia wydała niedawno wszystkie części przygód Uszatka z kanonicznymi ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego, na których wychowało się kilka pokoleń czytelników. Dla mnie tworzą one nierozdzielną całość z tekstem Czesława Janczarskiego, podobnie jak ilustracje Sheparda z historyjkami A.A. Millne’go. Pierwsza część Uszatka, którą kupiłam dla Najstarszej z córek była zilustrowana przez Małgorzatę Śliwińską – ładnie, nie powiem, ale to nie było TO. W następnych częściach z radością znalazłam obrazki, które pamiętałam z własnego dzieciństwa.
Przeglądałam ostatnio w księgarni ten starannie wydany tom i trochę mi się smutno zrobiło, że moje córki już są za duże na Uszatka. Może kupię dla wnuków ? Ani się obejrzę i będzie jak znalazł 😉
Czesław Janczarski „Miś Uszatek”, ilustr.: Zbigniew Rychlicki, wyd.: Nasza Księgarnia, Warszawa 2006
2 myśli w temacie “Miś Uszatek”