Cudowna studzienka

Cudowna studzienka

Już najwyższa pora, żeby na półkach nowego Małego Pokoju stanęły znowu książki zilustrowane przez Elżbietę Wasiuczyńską. Dziś pierwsza z nich, o której pisałam 26 września 2014 roku:

Cudowna studzienka” to książka zaiste cudowna 🙂

Pod bajdułem, pod prastarym,

co potężne ma konary,

i do nieba liśćmi sięga,

wśród korzeni,

w opuszczonej norze lisiej,

zapomniana leży księga.

Obszarpana,

mchem i próchnem przysypana,

lecz ma jeszcze całe karty

i druk wcale niezatarty

– księga, która często śni się.

Cieszę się za każdym razem, kiedy na naszym rynku wydawniczym pojawiają się książki z baśniami spoza dominującego na nim twardego kanonu Braci Grimm i Andersena. Z odchodzącymi w zapomnienie baśniami, przekazywanymi dotychczas z pokolenia na pokolenie przekazem ustnym, opowiadanymi przez babcie, ciocie, mamy – książki takie jak „Bajarka opowiada” czy „Święta lipka”… A kiedy jeszcze są tak pięknie ilustrowane, radość moja nie zna granic.

„Cudowną studzienkę” kupiłam więc na niewidzianego, od razu, kiedy się ukazała, kierując się zaufaniem do dwóch nazwisk – Joanny Papuzińskiej, która dokonała wyboru baśni do tego zbioru oraz ilustrującej je Elżbiety Wasiuczyńskiej.

Szukam jej od lat czterdziestu

i wiem, że na pewno jest tu

w naszym kraju,

gdzieś ukryta,

chciałabym ją czytać, czytać…

Joanna Papuzińska, autorka wiersza „Pod bajdułem”, który tę książkę otwiera, tak napisała w posłowiu do niej: Kiedy jeszcze byłam młodocianą czytelniczką, nie rozstawałam się z potężnym czerwonym tomem „Bajarz polski”. Towarzyszył mi on wszędzie, na wakacjach, w podróżach, w chorobie i zdrowiu. A ponieważ życie nie było w tamtych czasach ani tak wygodne, ani tak spokojne jak dzisiaj, biedy „Bajarz” zapłacił spora cenę za tę tułaczkę. Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej zniszczony, jego czerwona okładka – coraz bardziej obszarpana, a jego strony coraz bardziej sfatygowane i wytarte. Ale to nic. I tak był naszym ukochanym „Bajarzem”, którego nic nie mogło zastąpić.

Część z baśni zawartych w „Bajarzu” znalazła swoje miejsce w „Cudownej studzience”, ale są tam też inne, które wydały się pani Joannie najważniejsze, najciekawsze i te, które najbardziej przypadły jej do serca. Niektóre znamy wszyscy – jak tę o Smoku Wawelskim czy Złotej kaczce, ale inne czytałam po raz pierwszy albo kołatało mi się podczas lektury po głowie nikłe echo – jakbym kiedyś gdzieś już to słyszała.

Kupiłam tę książkę z myślą o prezencie gwiazdkowym dla czterolatki, ale od razu, kiedy do niej zajrzałam, zrozumiałam, że będzie ona jeszcze musiała na ten prezent poczekać. Język Gustawa Morcinka, Jana Kasprowicza czy Adolfa Dygasińskiego byłby dla niej jeszcze za trudny. Co prawda Joanna Papuzińska nieco uwspółcześniła pisownię i dodała słownik wyjaśniający niektóre archaizmy, ale, jak sama napisała: nie wszystkie, bo chciałam, żeby czytelnik mógł poczuć smak staropolskiej mowy. Myślę, że dobrym adresatem „Cudownej studzienki” będzie dziecko ok. 10 lat – czyli na tyle duże, aby już w miarę biegle czytać i rozumieć, że język współczesny różni się od tego używanego przed laty, ale jeszcze nie tak duże, żeby uznało, że jest na czytanie baśni zbyt nastoletnie 😉

Lecz nikt nie wie

o tym drzewie,

o bajdule.

Nikt nie słyszał nic w ogóle.

Tylko tyle, że jest stary,

że potężne ma konary,

że do nieba liśćmi sięga

i że pod nim leży księga.

Ilustracje Elżbiety Wasiuczyńskiej – tym razem malowane, a nie szyte – też wskazują na to, że nie jest to książka dla małych dzieci, choć okładka może być myląca (mnie zmyliła !). To, co zobaczyłam w środku książki skojarzyło mi się z zespołem Mazowsze w tańcu 😉 – ta feeria żywych barw i migoczących przed oczami, nieco rozmazanych pasków. Ona sama, opowiadając o nich na swoim blogu, określiła ich styl jako łowiczyzm pasiasty i ta nazwa (podobna nieco do „Ślimaczyzmu w zarysie” z książki o ślimaku Kacperku ) bardzo mi się podoba.

W związku z ta książką i blogiem mam marzenie i może, jak się nim tutaj podzielę, to się spełni ? Otóż marzy mi się dorosła, autorska edycja tych baśni streszczonych mistrzowsko przez ich ilustratorkę. Jak by to wyglądało ? Voila – oto na przykład „Dąb albo barani kożuszek” albo „Żelazne trzewiczki” w mistrzowskiej interpretacji Elżbiety Wasiuczyńskiej. Proszę klikać i czytać !

A wydawnictwo Media Rodzina bardzo proszę, żeby możliwośc takiej edycji rozważyło życzliwie 🙂

„Cudowna studzienka. Baśnie polskie” (seria: Baśnie świata), wybór i opracowanie: Joanna Papuzińska, ilustr. Elżbieta Wasiuczyńska, wyd.: Media Rodzina, Poznań 2013

Ale to jeszcze nie koniec !!! Co prawda książka moich marzeń nie ukazała się dotychczas, ale w odpowiedzi na ten wpis Ela popełniła bajkę specjalnie dla mnie. Takie są niespodziewane uroki życia blogera książkowego 🙂

Oto ona —> „O królewiczu – kmiotku, piesku Szczereczku, kotku Mruczku i czarodziejskim pierścieniu”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s