Książka od której rozpoczął się, można powiedzieć, festiwal Misia Wojtka nie tylko w literaturze dla dzieci. Ukazało się jeszcze kilka książek o nim, stał się też bohaterem gry planszowej i znakomitego spektaklu (dla dorosłych) w warszawskim Teatrze na Woli. Został także uhonorowany skwerem i pomnikiem w Szczecinie.

Wpis z 12 listopada 2009 roku:
Ci, spośród Was, którzy zaglądają tu od jakiegoś czasu, zauważyli być może, że oprócz skrzywienia skandynawskiego, któremu daję wyraz nader często, mam jeszcze drugie – historyczne (poniekąd wynikające z wykształcenia). Z wielką radością odnajduję książki dziecięce i młodzieżowe opowiadające o wydarzeniach przeszłych – w sposób interesujący dla dzieci i zgodny z aktualnym stanem badań. Nie ma ich wiele, dlatego „Dziadek i niedźwiadek” jest odkryciem, z którego cieszę się szczególnie. O jej bohaterze pisałam tu już przy okazji książki „Wojtek z Armii Andersa”.
Niedźwiedź Wojtek był przyjacielem żołnierzy z Armii Andersa. Przebył z nimi szlak bojowy przez Iran, Irak, Palestynę do Włoch. Sprawiał oczywiście wiele zamieszania, ale był też źródłem mnóstwa radości. Brał udział w bitwie o Monte Cassino, pomagał nosić skrzynie z amunicją, dzięki czemu został uwieczniony w oficjalnym emblemacie 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii, w której służył. Trudno uwierzyć ? Życie, jak się okazuje, bywa dużo ciekawsze niż wymyślone historie…
Wojtek był wcześniej bohaterem kilku książek wydanych w Londynie, ale polskie dzieci w Kraju nie miały właściwie okazji poznać jego historii. Ukazała się jedna – autorstwa Janusza Przymanowskiego, ale moje pokolenie wychowało się na obrazie wojny ukształtowanym przez niego w serialu o czterech pancernych i psie Szariku. Niby prawie to samo: też są Polacy, których wojna zagnała w głąb ZSRR i też jest zwierzę, ale różnica zasadnicza. „Dziadek i niedźwiadek” to książka opowiadająca dzieciom prawdę.
Składając strzępki prawdziwej historii w całość, rozpocząłem pisanie książki dla dzieci. Nadałem jej formę dziadkowej opowieści, gdyż właśnie wspomnienia dziadków były dla mnie pierwszym źródłem wiedzy o wojnie – czytamy w „Słowie od autora” na końcu książki.
Jak opowiadać dzieciom o wojnie ? Jak znaleźć na to odpowiednie słowa ? Takie, żeby z jednej strony nie przestraszyć za bardzo, nie epatować okrucieństwem, z drugiej natomiast – nie poprzestać na opisie wojny jako świetnej przygody. Nie jest to proste, ale Łukasz Wierzbicki zdołał takie słowa znaleźć.
„Dziadek i niedźwiadek” (moja zdobycz z majowych Targów Książki) z dedykacją autora z serdecznym niedźwiedzim uściskiem stała się od razu ulubioną książką Najmłodszej z moich córek. Zaraz po niej, z nie mniejszym entuzjazmem przeczytała „Afrykę Kazika”. Ale o tym już innym razem…
Łukasz Wierzbicki „Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa”, ilustr.: Ireneusz Woliński, wyd.: Pointa, Konstancin 2009
P.S.
Szukając informacji o Wojtku dowiedziałam się również, że nie był on pierwszym niedźwiedziem w polskim wojsku. Wcześniej była Baśka Murmańska – biała niedźwiedzica oswojona przez żołnierzy baonu murmańskiego Korpusu gen. Dowbór – Muśnickiego podczas pierwszej wojny światowej. Jej historia też jest bardzo interesująca. Może kiedyś także doczeka się swojej książki ?