Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane

Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane

czyli seria baśni autorstwa Roksany Jędrzejewskiej – Wróbel, zilustrowanych przez Mariannę Oklejak, a wydanych przez Wydawnictwo Bajka.

Cały cykl został nominowany w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: Od A do Z !!!

Tak uzasadnialiśmy tę nominację:

Roksana Jędrzejewska-Wróbel sięgnęła po nieco już zapomniane baśnie, aby odczytać je na nowo z dziewczęcymi bohaterkami, stawiając je wobec całkiem współczesnych wyzwań.

Marianna Oklejak stworzyła je wizualnie. Każda z baśni ma ma swój kolor, wybrany nieprzypadkowo, widoczny nie tylko na grzbiecie, ale także dominujący w ilustracjach w środku, nadający im ton i wynikający z jej treści.

Ostatni tom jest nie tylko oddzielną historią, ale dopełnieniem poprzednich. Razem tworzą całość niezwykle starannie wymyśloną i wydaną – chapeau bas dla wszystkich, którzy się do tego przyczynili !

O wszystkich tomach tego cyklu pisałam w Małym Pokoju z Książkami zaraz po tym, jak się okazywały, ale pomyślałam sobie, że warto zebrać je wszystkie razem w jednym wpisie.

Pierwsze trzy części czyli „Kwiat paproci”, „Szklaną górę” i „Dziwożonę” znajdziecie —>>> tutaj

Czwartą i piątą czyli „Wodę żywą” i „Żelazne trzewiczki” —>>> tutaj

Szóstą czyli „Kije samobije” —>>> tutaj

Siódmą, ostatnią czyli „Śpiących rycerzy” —>>> tutaj

Zbójeckie nasienie

Zbójeckie nasienie

czyli druga część powieści „Antosia w bezkresie”. O tomie pierwszym pisałam —>>> tutaj

Obie części cyklu „Antosi w bezkresie” zostały nominowane w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA w kategorii: tekst !!!

Obiecuję, że postaram się napisać o niej bez nadmiernego spoilerowania tego, co znajduje się w drugim tomie (choć bez małego zdradzenia tego, jak się on zaczyna, nie obejdzie się – uprzedzam !). Nie da się jednak zrobić tego także w stosunku do treści pierwszego, więc jeśli ktoś go nie czytał, powinien to najpierw zrobić 😉

Marcin Szczygielski sięga w tym cyklu do historii polskich dzieci (i ich rodzin) zesłanych w głąb Związku Sowieckiego w czasie, o którym potocznie mówi się: za pierwszego sowieta czyli podczas sowieckiej okupacji wschodnich terenów Rzeczpospolitej Polskiej w latach 1939 – 41. Tytułowa bohaterka Antosia Rossińska, została razem z mamą wywieziona do Kazachstanu wiosną 1940 roku, a pierwszy tom kończył się dwa lata później.

Wydaje mi się, że kiedy pisze się trylogię, najtrudniejszy jest drugi tom. W pierwszym autor zawiązuje akcję, umieszcza ją w czasie i miejscu, przedstawia bohaterów, a w trzecim – kończy, domykając wszystkie zaczęte wątki i żegnając wszystkich bohaterów. Natomiast drugi… tu jest problem. Trzeba posunąć akcję do przodu na tyle interesująco, żeby czytelnicy chcieli sięgnąć po kolejny, ale równocześnie zostawić coś jeszcze, czym zaskoczy ich w trzecim. Marcin Szczygielski zdecydował się na zabieg zaskakujący…

…można powiedzieć, że w drugim tomie dał swojej bohaterce urlop od sowieckiej rzeczywistości, w której zmuszona była sobie radzić prawie sama, po tym jak gdzieś zaginęła jej mama. Pierwsza część kończyła się tak, że dziewczynka kradła węgiel z pociągu razem z Dziadem Daniłą – wspięła się na wagon i wtedy pociąg ruszył, a ona upadła i nie mogła już z niego wyskoczyć. Z tym nas Autor zostawił, a w kolejnym tomie dowiadujemy się, że nieprzytomną, ranną w głowę dziewczynkę znaleźli przy torach wiele kilometrów dalej wędrujący Kazachowie. Zaopiekowali się nią, opatrzyli, wyleczyli i dalej wędrowała z nimi.

Akcja „Zbójeckiego nasienia” to jakieś dwa miesiące latem 1942 roku. Można powiedzieć, że Antosi przytrafił się wakacyjny obóz wędrowny – podróż wozami albo na piechotę, konie i wielbłądy, rozbijanie i zwijanie obozowiska, kąpiele w słonych jeziorach, spanie w jurcie. I ten bezkresny step, oszałamiająca przyroda, cudowne widoki z zachwytem opisywane przez Autora ! Wydawać by się mogło, że to wakacje marzeń, ale jednak dziewczynce nie jest łatwo, choć przynajmniej nie jest głodna. Musi zrozumieć prawidła rządzące tą rozgałęzioną rodziną, do której trafiła, a kiedy już nieco wydobrzała – znaleźć sposób, aby na swój pobyt u nich zasłużyć. Najsilniejsza relacja, może nawet przyjaźń zaczyna ją łączyć z Abajem (może dlatego, że jest tam najmłodszy), od którego zaczyna uczyć się polowania i zdobywania jedzenia w stepie. Choć oczywiście nie są w stanie upolować żadnego dużego zwierzęcia, ale ptaki, węże czy susły też się nadają. Trzeba tylko je zabić, a to nie jest dla dziewczynki łatwe.

Ale choć najadłam się, było mi ciepło i miękko na moim wojłoku; choć niebo pociemniało i zalśniły na nim gwiazdy, nie opuszczało mnie nieprzyjemne przekonanie, że tego dnia spotkało mnie coś złego. Poczucie, że uczestnicząc w odbieraniu susłom życia, sama też straciłam coś cennego. Coś, co już nigdy do mnie nie wróci. Uznałam jednak, że na takie żale byłam już stanowczo zbyt dorosła. W końcu miałam już te moje sędziwe jedenaście lat…

Opisy życia, które Antosia prowadzi razem z Kazachami w stepie, to dla Autora okazja, żeby wpleść w akcję książki sporo szczegółów etnograficznych – dowiadujemy się, jak ustawiano jurtę i jak ją w środku urządzano, poznajemy tradycyjne potrawy oraz szczegóły kazachskich strojów, a Abaj ma na każdą okazję jakąś tradycyjną baśń z morałem. Wiele takich szczegółów znajdziemy też na ilustracjach, które Marcin Szczygielski wplata w tekst. W poprzednim tomie spod jego ręki wyszła wstrząsająca okładka oraz wyklejki, w tym mamy także otwierające poszczególne rozdziały portrety chyba wszystkich członków licznej rodziny Kunanbaja, a także zwierzęta żyjące w stepie oraz krajobrazy – wszystko utrzymane w stylistyce inspirowanej folklorem tamtych rejonów.

„Zbójeckie nasienie” to powieść, która unaocznia młodym czytelnikom, że Związek Sowiecki tworzyli nie tylko Rosjanie, ale także przedstawiciele wielu innych podbitych przez nich narodów, którzy wcale nie chcieli się podporządkować sowieckim porządkom. Choć byli przez nich traktowani jak gorsi i głupsi, to wcale tacy nie byli, a ich tradycyjne zwyczaje dużo lepiej się do życia w stepie nadawały niż to, co usiłowano im narzucić w kołchozach.

Mimo że czas spędzony z rodziną Kananbaja był dla Antosi rodzajem urlopu od realiów sowieckich, system, w którym wszyscy żyli (nawet pozostając na jego marginesie) cały czas nie dał o sobie zapomnieć. Po drodze zatrzymywali się w miasteczkach, a tam doganiała ich i wojna, i cały sowiecki (nie)porządek – handlowali na bazarach (i nie tylko handlowali), ale ta podróż musiała się kiedyś skończyć…

Nie, nie powiem, jak to się skończyło 😉 Znowu rozstajemy się z Antosią w takim momencie, że bardzo chciałoby się wiedzieć, co się wydarzy dalej. Mam nadzieję, że na kolejny tom nie będziemy długo czekać. I ciekawa jestem, czym nas Autor tym razem ilustratorsko zaskoczy !

Marcin Szczygielski (tekst i ilustr.) „Zbójeckie nasienie”, wyd.: Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2023

Plastik fantastik

Plastik fantastik

Książka nominowana w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2019 w kategorii: fakt !!!

Wiecie, że 13 stycznia świat obchodzi Rubber Duckie Day czyli Dzień Gumowej Kaczki? Ustanowiono go, aby przypomnieć wkład tych pozornie niepoważnych zabawek w badania prądów oceanicznych, a był on, jak się okazuje, niebagatelny 😉

Cała historia zaczęła się w styczniu 1992 roku, kiedy z kontenerowca płynącego przez Ocean (nie taki) Spokojny (a dokładniej z Hongkongu do Tacoma w USA) sztorm zmył 12 kontenerów. Jeden z nich zawierał aż 29 tysięcy tak zwanych Friendly Floatees czyli zabawek do kąpieli, przede wszystkim gumowych kaczuszek.

Kiedy szliśmy przez Pacyfik, zwiało nam z pokładu skrzynki… – znacie tę szantę* ? Hej, znowu zmyło coś, zniknął w morzu jakiś gość ! Hej, policz któryś tam, jaki znowu zmyło kram… 😉

Ponieważ o „Przyjaznych Pływakach” szybko doniosły światowe serwisy, sytuację postanowili wykorzystać naukowcy. W sprawę zaangażował się zwłaszcza oceanograf Curtis Ebbesmeyer, dla którego tysiące gumowych zabawek okazało się źródłem bezcennych informacji na temat prądów morskich. Przez kolejne lata badał losy „pływaków”, bo te okazały się niesłychanie mobilne. Większość z nich popłynęła na południe Oceanu Spokojnego, ale niektórym śmiałkom udało się przeprawić przez Cieśninę Beringa, opłynąć Grenlandię i dotrzeć do Europy! Na poniższej mapie można dokładnie prześledzić trasy podróży Friendly Floatees i lata, w których je znajdywano:

cytat i mapa pochodzą z —>>> tej strony

Dla koreańskich autorek książki „Plastik fantastik ?” ta historia stała się wyjściem do opowieści o roli, jaką tworzywa sztuczne odgrywają w naszym życiu. Dowiemy się z niej, jakimi właściwościami plastik różni się od innych materiałów, jak się go produkuje, a także – jakie zagrożenia i problemy sprawia nam obecnie jego masowe zastosowanie. Oraz – dlaczego powinniśmy ograniczać jego zużycie i dbać o to, aby możliwie jak najwięcej plastikowych przedmiotów (butelek, toreb) trafiało do recyklingu.

Dla mnie ta książka stała się w dodatku pretekstem do zaprezentowania części mojej prywatnej kolekcji Rubber Ducks. Odkąd zaczęłam je zbierać, przekonałam się, że nie ma takiej postaci (ani prawdziwej, ani fikcyjnej), której nie dałoby się na kaczuszkę przerobić 😉

Eun-Ju Kim (tekst) & Ji-Won Lee (ilustr.) „Plastik fantastik?”, przekł.:Marta Tychmanowicz, wyd.: Babaryba, Warszawa 201

*P.S. dla tych, którzy przypomnianej przeze mnie szanty nie znają 😉

Tam i z powrotem. Opowieści jaskółek

Tam i z powrotem. Opowieści jaskółek

Książka nominowana i NAGRODZONA w Plebiscycie Blogerów LOKOMOTYWA 2023 w kategorii: obraz !!!

Gdy dzień zrównuje się z nocą, zima chowa swoje lodowate szydełko.

– Dobranoc – mówi i znika pod ziemią.

-Są ! Już są !- krzyczą na widok jaskółek dzieci.

-Dzień dobry! – wołają jaskółki. Przylatują z daleka, przynoszą wiosnę i opowieści z podróży po świecie.

To nie jest pierwsza autorska książka Marianny Oklejak – wcześniej było „Jestem miasto. Warszawa” i inspirowane polskim folklorem „Cuda wianki” i „Cuda niewidy”, ale dopiero tutaj Autorka naprawdę rozwinęła skrzydła 😉 „Tam i z powrotem. Opowieści jaskółek” to publikacja w sensie geograficznym i znaczeniowym niebywale rozległa, dotykająca wielu tematów i spraw, dająca czytelnikowi ogromne możliwości, zarówno do działania, jak i do wyobrażania sobie.

W 28 umieszczonych na rozkładówkach ilustracjach Autorka ukryła nie tylko rozmaite informacje o jaskółkach, ich wędrówkach po świecie i miejscach, gdzie żyją. Czytelnicy znajdą na nich również rozmaite szczegóły do wyszukiwania i zadania do wykonania, a także opowieści, które mogą sobie, na podstawie tego, co tam widzą i co im w duszy gra, wymyślić i sami opowiedzieć. Marianna Oklejak podrzuca im tematy (na przykład: O małej dziewczynce, która była tak nieśmiała, że tańczyła tylko wtedy, gdy nikt nie patrzył albo O tych, którzy cieszą się wbrew wszystkiemu), ale kto powiedział, że trzeba się do nich ograniczać ? W tych ilustracjach można znaleźć punkt wyjścia do dowolnie wielu historii.

„Tam i z powrotem” to książka, która pokazuje, że wyobraźnia jej Autorki jest równie bezkresna, jak to niebo, po którym latają jaskółki. Można spędzić nad nią wiele godzin i zawsze zostanie w niej coś jeszcze do odkrycia albo wymyślenia.

Marianna Oklejak (tekst i ilustr.) „Tam i z powrotem. Opowieści jaskółek”, wyd.: Libra PL, Rzeszów 2023