… czyli przypominam wpis z 1 lipca 2011 roku o dwóch wakacyjnych kryminałach dla nastolatków. Odkryłam przy tej okazji, że ich autorka – Agnieszka Błotnicka jest obecnie scenarzystką serialu „Ojciec Mateusz” 🙂

Zaczęły się wakacje, więc przyszedł czas na wakacyjne lektury…
Schemat tej książki jest w sumie mało oryginalny: Wszystko wskazywało na to, że w te wakacje Janka nie czeka nic ciekawego, tymczasem… Zamiast na obóz piłkarski, na który czekał cały rok, pojechał z Tatą do małego pensjonatu na skraju niewielkiego miasteczka, a jedynym rówieśnikiem był tam Kuba – chudy, zaczytany okularnik pasjonujący się matematyką. Trudno wyobrazić sobie miejsce i towarzystwo bardziej do Janka nie pasujące, a jednak…
Chudy okularnik, który też nie był zadowolony z towarzystwa wysportowanego mięśniaka, dość szybko okazał się całkiem fajny. Miasteczkiem natomiast był Kazimierz Dolny.
Janek musiał przyznać, że Kazimierz nie przypominał zwykłego, przeciętnego miasteczka. Kocie łby, kamieniczki z rzeźbionymi fasadami, stara studnia pośrodku rynku – wszystko odbiegało od jego ponurych wyobrażeń o tym miejscu. Spodziewał się zobaczyć szare, brzydkie miejsce z kulawymi psami i zakurzonymi oknami budynków.
A kiedy jeszcze trafili na trop tajemniczej afery okazało się, że znakomicie się z Kubą uzupełniają i stanowią świetny team…
Zwróciłam uwagę na tę książkę przede wszystkim ze względu na miejsce, w którym autorka umieściła jej akcję. Bardzo lubię Kazimierz, a kiedy byłam w wieku Kuby i Janka, jedną z moich ulubionych lektur było „Pawie pióro” Zofii Bogusławskiej i Celiny Tatarkiewicz – też wakacyjna historia grupki nastolatków tropiących tajemnice w Kazimierzu. Ciekawa jestem, czy ktoś oprócz mnie ją jeszcze pamięta ?
„Kiedy zegar wybije dziesiątą” może służyć za quasi przewodnik po tym miasteczku. Z książką w ręku, wędrując tropami Kuby i Janka można zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca, łącznie z Janowcem po drugiej stronie Wisły. Dzięki Kazimierzowi nie jest to tylko kolejna historia o dzieciach na tropie złoczyńców – rynek, wąwozy, Wisła, prom do Janowca… W takim otoczeniu i bez przestępców trudno się nudzić.

Minął rok i tym razem to Kuba odwiedza Janka w jego rodzinnym mieście. Znów sytuacja jest podobna – dorośli są zajęci, tym razem przeprowadzką i chłopcy mają zupełną swobodę w wędrowaniu po mieście. Podobnie jak Kazimierz, Warszawa opisana jest bardzo realistycznie, wszystkie miejsca można bez problemu zlokalizować, tylko adres Instytutu Technologii Elektronicznej pozostaje tajemnicą autorki…
Po tym, jak w zeszłym roku rozpracowali szajkę fałszerzy dzieł sztuki, w tym chłopcy nie liczą specjalnie na to, ze uda im się wpaść na trop kolejnej afery. W końcu kto jak kto, ale Kuba wie doskonale, co o tym mówi rachunek prawdopodobieństwa 😉 Wie jednak też, że życie czasami wywija matematyce paskudne numery. Afera sama przychodzi do nich i tym razem dotyczy czegoś na wskoś nowoczesnego…
Obie te książki są bardzo dobrze napisane, pomysł osadzenia akcji w miejscach rzeczywistych sprawdził się doskonale, a jednak w czasie lektury kilkakrotnie coś mi w nich zgrzytało 😦
Po pierwsze – w kilku sytuacja bohaterowie posuwają się do okłamania dorosłych. Sprawia im to co prawda pewien dyskomfort psychiczny i obiecują sobie, że opowiedzą o wszystkim rodzicom, ale w następnym tomie okazuje się, że rodzice nadal nic o ich kazimierskich wyczynach nie wiedzą, a oni znów muszą trochę oszukiwać dorosłych…
Po drugie – w pewnym momencie chłopcy decydują się na małą mistyfikację i udają harcerzy. Kupują w tym celu mundurki oraz krzyże harcerskie – i to właśnie, jako stara harcerka, uważam za przegięcie (żeby nie powiedzieć – profanację 😉 ). Pomijając już fakt, że wg mojej wiedzy krzyża harcerskiego nie można kupić ot, tak sobie…
Trzecim, już całkiem cichutkim zgrzycikiem było to, że ojciec Janka – architekt zatrzymał się w Kazimierzu w przypadkowym pensjonacie, zamiast skorzystać z Domu Architekta SARP, jak zrobili by wszyscy znani mi architekci, ale rozumiem, że było to niezbędne do zawiązania akcji. Inaczej chłopcy raczej by się nie spotkali.
A jeśli by się nie spotkali, nie byłoby tych książek, które (pomimo zgrzytów) naprawdę warto przeczytać. Szczególnie w wakacje 🙂
Agnieszka Błotnicka „Kiedy zegar wybije dziesiątą”, wyd.: Nasza Księgarnia, Warszawa 2010
Agnieszka Błotnicka „Czarna operacja”, wyd.: Nasza Księgarnia, Warszawa 2010