Wpis z 23 września 2015 roku:

„ArchiTekturki” to książka która niewątpliwie robi wrażenie. Nie wiem tylko czym bardziej: formą czy ceną ? 😉
Cena rzeczywiście daje po oczach, ale jest uzasadniona – po pierwsze: formą wymagającą zegarmistrzowskiej precyzji przy konstruowaniu oraz ręcznego klejenia, a po drugie: mikroskopijnym wręcz nakładem, który wyniósł 1000 (słownie: jeden tysiąc) egzemplarzy (edit: potem na szczęście były jeszcze dodruki). W dodatku książka została wyprodukowana w Polsce, a nie w krajach Trzeciego Świata, gdzie często wykorzystywane są do tego dzieci, co też miało wpływ na cenę.
Mimo tego homeopatycznego wręcz nakładu i zaporowej ceny, które mocno ograniczyły zasięg czytelniczy tej publikacji, warto odnotować jej pojawienie się, ponieważ „ArchiTekturki” to pierwsza od bardzo dawna polska książka typu pop-up i pierwsza wykorzystująca taką formę do popularyzacji wiedzy o architekturze współczesnej.
Ta książka to opowieść o kilkudziesięciu warszawskich miejscach i budynkach. Pokazujemy budowle małe i duże, piękne i brzydkie, pasujące do otoczenia i te, które odwracają się plecami do sąsiadów. Opisane zostały budynki – przyjaciele, które pozdrawiamy, przechodząc obok, i takie, które wolimy obchodzić z daleka. Bohaterów tej książki łączy jedno: wszystkie pokazane obiekty to zrealizowane marzenia ich autorów o lepszym mieście.
Wydało ją Muzeum Powstania Warszawskiego, co może budzić zdziwienie, bo powstanie kojarzy się raczej z unicestwieniem warszawskiej architektury. Warto jednak pamiętać, że większość wojennych zniszczeń Warszawy nie była związana z walkami powstańczymi, a samo powstanie to tylko etap w historii miasta – etap graniczny, między Warszawą dawną, tą tworzoną przez wieki, a Warszawą obecną, w której sąsiadują ze sobą ostańce tamtej dawnej i budynki powstałe w ostatnich siedemdziesięciu latach. Ważną częścią Muzeum jest Instytut Stefana Starzyńskiego i to z jego inicjatywy ( a personalnie – Agnieszki Szulejewskiej) powstała ta książka.
Warszawa to miasto inne niż wszystkie. Są w Polsce i na świecie miasta większe, miasta starsze, miasta piękniejsze. Ale urok Warszawy kryje się w jej charakterze, na który składają się tysiące pozornie zupełnie niepasujących elementów – budynków, miejsc, historii, a przede wszystkim ludzi. Tych, którzy tu mieszkają i tych, którzy użyli swego talentu, aby uczynić to miasto wspanialszym i lepszym. Chociaż często ich wizje bardzo się od siebie różniły.
Marlena Happach wybrała i opisała, a Robert Czajka narysował ponad 40 miejsc w Warszawie, które powstały w ciągu ostatnich 70 lat – od tunelu trasy W-Z po Dom Kereta. Są to rzeczy małe (jak Dom Kereta właśnie) i rozległe (jak Osiedle „Za Żelazną Bramą” czy Ursynów), takie, które budzą powszechny zachwyt i te ciut kontrowersyjne. 8 z nich ma swoją wersje trójwymiarowe, które rozkładają się, kiedy otwieramy książkę. Na końcu znajduje się spis ich wszystkich, wraz z nazwiskami projektantów (a dzięki strzałkom można bez trudu zobaczyć, które z nich łączą się poprzez osoby ich twórców). Bohdan Pniewski, Romuald Gutt, Zofia i Oskar Hansenowie, Józef Sigalin, Stanisław Jankowski, Halina Skibniewska, Marek Leykam, Marek Budzyński, Stefan Kuryłowicz czy grupa JEMS (i wiele, wiele innych nazwisk, w tym także mój Tata) – na tej liście jest cała historia polskiej architektury XX wieku (że o Normanie Fosterze i Danielu Liebenskindzie nie wspomnę).

W jednym z radiowych wywiadów towarzyszących premierze ArchiTekturek” Marlena Happach opowiadała, że sporą trudność stanowiło dla niej pisanie o architekturze tak, aby uniknąć fachowych określeń, które mogłyby być zbyt trudne dla dzieci, do których adresowana jest ta książka. Sprawdzała ją więc na swoim, wówczas siedmioletnim synu i jeśli on czegoś nie rozumiał, zmieniała. Oczywiście nie dało się napisać takiej książki kompletnie bez użycia fachowego słownictwa, więc na końcu znajdziemy też podręczny słowniczek architektoniczny.
Choć czasem trudno polubić Warszawę, ukrytą pod warstwą bannerów, brudu, rusztowań i tysięcy pozornie niepasujących do siebie elementów, warto zrozumieć, co powoduje te emocje. Kto i w jakich czasach tworzył przestrzeń stolicy, jak wyglądało zderzenie marzeń z rzeczywistością.
Tak jak budynki tu opisane są ucieleśnieniem marzeń ludzi o lepszym mieście, tak ta książka jest spełnieniem marzenia jaj twórców, aby architektura rozbudzała wyobraźnię grą przestrzeni, materiałów, technik i kolorów – inspirowała dzieci, aby w przyszłości potrafiły budować swoje marzenia.
„ArchiTekturki” to książka, która co prawda powstała z myślą o młodych czytelnikach, ale zdecydowanie nie jest lekturą tylko dla dzieci. Myślę, że każdy, kto jest choć trochę zainteresowany Warszawą czy architekturą, sięgnie po nią z przyjemnością. A jeśli potem chciałby poczytać coś jeszcze, to bardzo zachęcam do sięgnięcia po książki Filipa Springera – przede wszystkim „Źle urodzone. Reportaże o architekturze PRL”, ale także „Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach’ i najnowsze „13 pięter”.
Marlena Happach (tekst), Robert Czajka (projekt graf. i ilustracje) „ArchiTekturki. Powojenne budynki warszawskie”, wyd.: Muzeum Powstania Warszawskiego, Warszawa 2015
Jedna myśl w temacie “ArchiTekturki”